Magnus Zetterstroem uważa, że już jadąc do grodu nad Brdą wiedział, że to spotkanie będzie niezwykle trudne. - Już przed meczem oczywiste było, że czeka nas bardzo trudny zadanie. Bydgoszcz ma świetną ekipę, szczególnie mocni są właśnie na swoim torze. Co prawda my też jesteśmy solidnym zespołem, ale bez Gafurowa i Maxa, który wypadł ze składu w ostatniej chwili, naprawdę nie było łatwo. W zasadzie nawet jechaliśmy trzema zawodnikami, bo tylko Thomas Jonasson, Darcy Ward i ja zdobywaliśmy punkty. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Doświadczony Szwed nie myśli o tym, czy gdyby jego zespół od początku meczu prezentował się tak, jak w drugiej jego części, to można by myśleć o końcowym zwycięstwie. - Naprawdę nie wiem, czy byłaby taka szansa. Zawsze można mówić - gdyby... Tak realnie patrząc, po prostu Bydgoszcz była dziś lepsza i zasłużenie zwyciężyła. Zasłużyli na to przede wszystkim początkiem meczu, bo przecież do dziewiątego biegu praktycznie nie istnieliśmy na torze. Mogę tylko pogratulować im takiego występu.
Zetterstroem myślami jest już przy meczu w Poznaniu, który czeka gdańszczan za tydzień. - Jeździłem w Poznaniu kilka razy w życiu, tor jest tam dość specyficzny. Nie ma co zastanawiać się, na jakiej pozycji w tabeli jest nasz najbliższy rywal. Trzeba po prostu pojechać tam i wygrać, to jest cel drużyny. To, że kiedyś na tym torze zaprezentowałem się dobrze, teraz kompletnie nie ma znaczenia. Każde spotkanie jest bowiem inne i nie ma sensu patrzeć wstecz, szczególnie jeśli chodzi o tak dynamiczny sport, jakim jest żużel. Jedziemy tam, by wygrać, a co będzie, to życie pokaże.
Zawodnik, który w zeszłym roku ścigał się w cyklu Grand Prix chciałby powrócić do elity już w sezonie 2012. - Oczywiście, moim największym tegorocznym celem jest właśnie awans do Grand Prix. Po to biorę udział w eliminacjach, aby wrócić do cyklu za rok. Byłoby naprawdę cudownie, gdyby ta sztuka mi się udała i mógłbym w przyszłym sezonie znów walczyć razem z najlepszymi - zakończył popularny "Zorro".