- Unia Leszno jest bardzo mocna na własnym torze. W Unii pojechali praktycznie wszyscy zawodnicy. Bardzo dobrze wykorzystali zastępstwo. U nas pomimo możliwości skorzystania z pełnej ZZ, były dziury w składzie, co można było zauważyć i przełożyło się to na wynik. Leszczyński tor był bardzo ciężki, ale wygrał lepszy. W dwumeczu to my w końcu jesteśmy górą. Punkt bonusowy wędruje do Zielonej Góry, a dwa ze zwycięstwa, zostają w Lesznie. Tak naprawdę liga się dopiero rozkręca i myślę, że z każdym meczem będzie coraz więcej emocji. Końcowa tabela jeszcze nie jest ustalona - podsumował spotkanie prezes Falubazu.
Tym razem prezes Robert Dowhan nie miał powodów do radości
Jak włodarz zielonogórskiego klubu ocenił postawę zawodników w tym spotkaniu? - Wnioski z tego meczu będziemy oczywiście wyciągać. Bardzo przeżywałem to spotkanie. Do samego końca wierzyłem, że nam się powiedzie, ale niestety tak się nie stało. Kompletnie zawalił Jonas Davidsson. Nie wiem czy się pogubił, czy się przestraszył tego ciężkiego toru. Może też przerosły go te "derby" pomiędzy Zieloną Górą a Lesznem. Brakowało nam bardzo jego punktów. Andreas Jonsson, który był bardzo poobijany po Grand Prix Danii, miał kłopoty z nadgarstkiem, co się niestety przełożyło na jego jazdę. Pomimo tego zdobył osiem punktów. Zabrakło nam dwóch małych "oczek". Szkoda, ale wygrał lepszy. Tu się zawsze ciężko jeździ, zresztą pozostałym drużynom również. Zawsze spotkaniom Unii z Falubazem towarzyszył dodatkowy smaczek. Leszno dziś wygrało, stąd trzeba im oddać honor i pogratulować zakończył.