Niedzielna potyczka Włókniarza z Unibaksem na długo pozostanie w pamięci kibiców, którzy obejrzeli to spotkanie na żywo. Około 14 tysięcy kibiców na stadionie, po meczu efektowny pokaz sztucznych ogni, świętowanie 65-lecia istnienia klubu. Zabrakło jedynie zwycięstwa, a i do tego brakło niewiele. - Na pewno to spotkanie było dla obu ekip bardzo trudne. W naszym zespole wszyscy się starali, jechaliśmy fajnie, ale brakło. Nie wiem jeszcze do końca czego brakło, bo mecz był na styku i pewnie decydował jakiś szczegół. Unibax to bardzo mocna drużyna, tor na dodatek też do łatwych nie należał, robiły się dziury i to wszystko sprawiło, że mecz był ogólnie trudny - powiedział po spotkaniu z Unibaksem junior Włókniarza, Artur Czaja.
Młodzieżowiec Lwów wygrał pierwszy wyścig dnia, w następnym swoim starcie prowadził wraz z Danielem Nermarkiem 5:1, jednak para Chris Holder - Adrian Miedziński minęła 17-latka na jednym z okrążeń. Jak wyglądał ten wyścig oczami Artura Czai? - Było naprawdę dobrze, wyszliśmy z Danielem Nermarkiem na 5:1 i na pewno była szansa na dowiezienie tego wyniku do mety, to byłaby świetna sprawa. Niestety na jednym z łuków Daniel wysunął się, dostałem szprycę i było po zawodach. Później wyszedł też brak doświadczenia i dlatego torunianie mnie wyprzedzili.
Drugi junior częstochowskiego klubu - Marcel Kajzer miał w niedzielnym spotkaniu ogromne problemy sprzętowe. W wyścigu młodzieżowców wychowanek klubu z Rawicza nawet nie wystartował, bowiem pod taśmą stracił swój najlepszy silnik, natomiast kilka wyścigów później w motocyklu Kajzera wystąpiły problemy z prądem. 21-latek pożyczył motocykl od Artura Czai i po spotkaniu przyznał, że był on niebywale szybki. - Ja nawet nie wiedziałem, że Marcel wziął ten motocykl, tak szybko to wszystko się działo (śmiech). Moi mechanicy podstawili mu go bardzo szybko i fajnie chłopak na tym sprzęcie jechał. Dla dobra drużyny trzeba tak robić, dobrze się na pewno stało - dodał na koniec wychowanek Włókniarza Częstochowa.