W ostatnim spotkaniu z Kolejarzem Opole nie mógł do końca zaprezentować swoich umiejętności z powodu defektu. Kłopoty sprzętowe nadal go nie opuszczają. Na piątkowym treningu miał jeszcze szansę udowodnić trenerowi Janowi Grabowskiemu, że zasługuje na występ w niedzielnym meczu z KSM-em Krosno. - Przed treningiem nie było jeszcze ostatecznej decyzji trenera czy ja, czy Sebastian Brucheiser wystąpi pod numerem 10 w niedzielę. Trening rozpocząłem bardzo dobrze. Wygrałem trzykrotnie z Sebastianem. Jednak w kolejnym starcie zatarł się mój najlepszy silnik - mówi załamany ostrowianin.
Nawet gdyby szkoleniowiec Lubawy Litexu postawił na Emila Idziorka, ten musiałby mu odmówić, bo po piątkowym treningu nie dysponuje sprzętem gwarantującym dobry wynik. - Od początku sezonu prześladuje mnie pech. Przypomnę, że na początku sezonu nabawiłem się kontuzji ręki na motocrossie. Rozpocząłem treningi później od kolegów z zespołu. Szybko jednak złapałem niezłą formę w meczach sparingowych. Kiedy przyszło do spotkań ligowych, zaczęły się problemy sprzętowe - mówi 22-letni zawodnik Lubawy Litexu.
- Udowadniałem już, że potrafię jeździć i walczyć kiedy mam dobrze przygotowany sprzęt - dodaje Idziorek.
Wychowanek Klubu Motorowego Ostrów nie załamuje się jednak i będzie robił wszystko, aby w najbliższym czasie ponownie dysponować odpowiednim sprzętem w swoim parku maszyn. - Jest ciężko. Jednak nie załamuję rąk i będę się starał szybko uporać z moimi kłopotami. Mam nadzieję, że teraz już będzie z górki - kończy ostrowianin.