Jak to się stało zatem, że drużyna, która poległa na własnym stadionie, wygrywa dość przekonywająco w Grudziądzu? - To jest po prostu inny zespół niż ten, który był na początku maja. To nie tylko zasługa Taia Woffindena, ale kilkoma zwycięstwami zawodnicy podbudowali siebie i uwierzyli, że można, a to zawsze od początku sezonu jest trudne, bo ducha zespołu się buduje, a łatwiej się go buduje zwyciężając. To jest zupełnie inny zespół i to zadecydowało o dość łatwym zwycięstwie, bo tak można to określić - powiedział zadowolony prezes Startu.
Zwycięstwo w Grudziądzu znacznie umocniło pozycję gnieźnian w perspektywie rundy finałowej, do końca sezonu jednak jeszcze daleka droga, dlatego czerwono-czarni podchodzą z pokorą do kolejnych spotkań. - Matematyka jest już coraz bardziej korzystna dla nas, ale play-offy nie będą spacerkiem dla nikogo i podobnych spotkań, myślę tutaj o wadze gatunkowej będzie jeszcze wiele min. z GTŻ-em Grudziądz. Wszystko jeszcze może się powywracać do góry nogami. W play-offach zadecydują dwa czynniki. Po pierwsze górą będą te zespoły, które będą miały mniej słabych punktów, to jakby jest banał. Drugim czynnikiem będzie płynność finansowa poszczególnych klubów. Nikomu się w pierwszej lidze nie przelewa i myślę, że górą będą ci, którzy tą płynność zachowają jak najdłużej. Przy każdej okazji apelujemy do tych, którzy chcieliby poczuć historyczny smak awansu do ekstraligi w Gnieźnie, aby nam pomogli, bo to będzie naprawdę decydujący czynnik w finałach - zaapelował Arkadiusz Rusiecki.
Przed zespołem Startu Gniezno ciężki wyjazd do Bydgoszczy, gdzie o zwycięstwo będzie na pewno trudniej niż w Grudziądzu. Jak wiadomo jednak to jest tylko sport, o czym w ubiegłą niedzielę przekonali się zawodnicy GTŻ-u. - Jedziemy z takim samym nastawieniem z jakim przyjechaliśmy do Grudziądza. Oczywiście jedziemy powalczyć, ale chcielibyśmy namieszać szyki głównemu faworytowi tegorocznej ligi. Patrząc na to w jakiej dyspozycji jest nasz zespół, myślę, że nie stoimy do końca na straconej pozycji, faworytami w tej konfrontacji oczywiście nie będziemy. Na te dwa spotkania planem minimum było jedno zwycięstwo i go wykonaliśmy, ale jak znam swoich chłopaków to oni nigdy nie zachłysnęli się planem minimum - komplementuje swoich zawodników prezes.
Już teraz można powiedzieć, że wypożyczenie Taia Woffindena było strzałem w dziesiątkę. Anglik jest nie tylko skutecznym zawodnikiem, ale także dobrym duchem zespołu. Czy zgadza się z tym stwierdzeniem sternik klubu z Gniezna? - Zdecydowanie tak. To jest taka dusza zespołu. Temu chłopakowi naprawdę bardzo zależy. On jest fajnym kolegą dla pozostałych chłopaków. Biega po parkingu, mobilizuje. Brakowało takiego ogniwa i cieszę się, że udało nam się trafić, bo kontraktując zawodnika gdzieś tam w połowie sezonu, nie zawsze się to udaje, nie zawsze te projekty są realizowane. Kilka przykładów moglibyśmy wymienić. Póki co, nam się to chyba udało, bo przed nami jeszcze długa droga. Dziękuję Taiowi jego teamowi, ale także prezesowi Maślance za to, że udało nam się porozumieć i Tai jeździ w tym roku w Gnieźnie - zakończył Rusiecki.