Życie żużlowca to ciągłe podróże. Czy 28-latkowi zdarza się jeszcze wracać w rodzinne strony? - Kornwalii nie odwiedzam zbyt często, ponieważ jestem bardzo zajęty, a to daleka droga. Przyjechałem tam na trochę zimą, ale kiedyś wracałem znacznie częściej. Kiedy już jestem w tych stronach, to spotykam się z przyjaciółmi i gram w piłkę nożną - zdradza Harris.
Właśnie, futbol, czyli druga miłość "Bombera". Nie od dziś wiadomo, że Brytyjczyk jest sympatykiem Manchesteru United i podziwia nieżyjącego już legendarnego napastnika "Czerwonych Diabłów" - Georga Besta. - Kibicem United jestem od zawsze. Mój ojciec był ich fanem, a ja poszedłem w jego ślady. W tym roku byłem na kilku meczach, m.in. na Lidze Mistrzów oraz derbach z City. Widziałem strzał przewrotką Wayne'a Rooneya i jego radość w narożniku, blisko którego siedziałem - informuje jeździec Żurawi.
Chris jako swojego piłkarskiego idola Besta wskazuje bez wahania, natomiast z wyborem ulubionego żużlowca od zawsze ma problem: - Jeśli mam być szczery, to nigdy nie miałem swojego żużlowego idola. Podziwiałem wielu zawodników, ale nigdy nie potrafiłem wskazać tego ulubionego. Zawsze lubiłem drużynę Exeter Falcons i oglądałem jej mecze zanim zaczęła się moja przygoda ze speedwayem.
Harris od 2007 roku jest stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix i wie, że szybkie motocykle, talent oraz dobre chęci to nie wszystko, żeby z sukcesami konkurować w elicie. Najlepsi jeźdźcy muszą także pilnować swojej wagi. - Zawsze staram się zjeść coś w miarę przyzwoitego, ale czasem nie ma innej możliwości i wcinam fast-foody oraz inne śmieciowe żarcie. Staram się jednak tego unikać, ponieważ nie chcę wyglądać jak mechanicy, którzy są duzi i grubi - mówi "Bomber", wyraźnie powstrzymując się od śmiechu.
Chris Harris lubi przywdziewać barwy "Czerwonych Diabłów"
W parku maszyn reprezentanta Zjednoczonego Królestwa często można spotkać ze słuchawkami w uszach. Czy właśnie w ten sposób motywuje się on do szybkiej jazdy? - Muzyki słucham, żeby się zmotywować i zrelaksować. Po prostu muszę osiągnąć odpowiedni stan umysłu przed wyścigiem. Słucham wszystkiego, nie mam ulubionego gatunku czy wykonawcy - potwierdza trzykrotny Indywidualny Mistrz Wielkiej Brytanii.
Co ciekawe, pomimo widowiskowego stylu jazdy "Bombera" omijają groźne urazy. - Moja najgroźniejsza kontuzja to złamany nadgarstek w 2001 lub 2002 roku. Przy moim agresywnym stylu jazdy mam po prostu sporo szczęścia, że nie spotkało mnie nic gorszego. Unikanie poważnych urazów to jeden z sekretów długich karier Tomasza Golloba oraz Grega Hancocka. Tacy jeźdźcy nawet po czterdziestce są w stanie walczyć o złoty medal mistrzostw świata - zauważa zawodnik ekipy z Podkarpacia.
Przed sezonem 2011 Harris zmienił klub w ojczyźnie i po wielu latach reprezentowania barw Coventry Bees przeniósł się do Belle Vue Aces. Chris w teamie z Manchesteru zaaklimatyzował się jednak bardzo szybko: - Kibice w Coventry przyzwyczaili się do ciągłych zwycięstw, a presja w Belle Vue jest trochę mniejsza. Ja jednak staram się na to nie patrzeć i wywieram presję sam na sobie, żeby jeździć jak najlepiej i wygrywać mecze tak jak w Coventry.
"Bobmer" to wciąż młody zawodnik i daleko mu do zakończenia kariery. Czy Brytyjczyk zastanawiał się już nad tym, co będzie robił na sportowej emeryturze? - Jeszcze nie myślałem o emeryturze, ponieważ muszę wywalczyć wiele trofeów i zarobić trochę pieniędzy. Po zakończeniu kariery priorytetem będzie dla mnie nadrobienie zaległości we śnie, którego wciąż mi brakuje - kończy pół żartem, pół serio reprezentant Zjednoczonego Królestwa.
Kalorie najlepiej spala się podczas biegu
Przypomnijmy, że przed przyjściem do Rzeszowa Chris Harris punktował w lidze polskiej dla klubów z Rybnika i Ostrowa Wielkopolskiego. Największy sukces "Bombera" na arenie międzynarodowej to zwycięstwo w Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff w sezonie 2007.