Komarnicki dla SportoweFakty.pl: Plan minimum został wykonany

 / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
/ Na zdjęciu: Władysław Komarnicki

W derbach Ziemi Lubuskiej Stelmet Falubaz Zielona Góra pokonał Caelum Stal Gorzów 50:40. Prezes gorzowskiego klubu uważa, że mecz był do wygrania, a głównym winowajcą porażki jest Hans Andersen.

Derby Ziemi Lubuskiej były wyrównanym spotkaniem. Dopiero bieg czternasty rozstrzygnął, że dwa punkty meczowe zostaną w Zielonej Górze. Tylko dwa podwójne zwycięstwa w biegach nominowanych dawały gościom szanse na wywalczenie remisu. Caelum Stal przegrała, ale wywalczyła punkt bonusowy. Czy to zadowala prezesa gorzowskiego klubu? - Plan minimum został wykonany. Zakładaliśmy, że będziemy mieli bonus i go mamy. Mecz był do wygrania, ale niestety zawiódł Hans Andersen. Nie mam kompletnie pretensji do Bartka Zmarzlika, bo to jest junior i ma dopiero 16 lat. Natomiast mecz położył absolutnie Andersen. Obiektywnie rzecz biorąc Zagar i Iversen również mogli przywieźć więcej punktów. To już jednak historia i skupiamy się na meczu z Unią Leszno - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Sporo kontrowersji wywołała decyzja Tomasza Golloba o tym, że nie wystartuje w ostatnim biegu spotkania. Prezes Stali nie rozumie tych pretensji. - Każdy kto chciałby mieć jakiekolwiek pretensje do Golloba za ten piętnasty bieg, to nie tylko nie rozumie tego sportu, ale nie powinien być również sympatykiem tego sportu. Takie wypowiedzi mogą udzielać tylko osoby, które mają ze sobą jakiś problem - wyjaśnił Komarnicki.

Problemem gorzowskiego klubu od początku sezonu jest postawa Hansa Andersena. Duńczyk po powrocie na tor po kontuzji, spisuje się dobrze w ligach zagranicznych, ale kompletnie zawiódł w Zielonej Górze. Jaka przyszłość czeka go w Stali? - Przyglądamy się jego występom. Cieszę się, że kontuzja minęła. Nie rozumiem jednak jego zer. Nie można wszystkiego tłumaczyć kontuzją. Dla mnie Andersen wykonuje jakieś dziwne ruchy. W Danii zdobył szesnaście punktów i dwukrotnie wygrał z Jonssonem. W Polsce jeździ tak, jakby pierwszy rok siedział na motocyklu żużlowym - zakończył Władysław Komarnicki.

Komentarze (0)