Robert Dowhan: Boję się, aby nie było powtórki z Bydgoszczy

W środę Stelmet Falubaz Zielona Góra zremisował na własnym torze z PGE Marmą Rzeszów. Zielonogórzanie stracili punkt w pechowych okolicznościach, bo defekt w ostatnim wyścigu na prowadzeniu zanotował Piotr Protasiewicz.

Dawid Cysarz
Dawid Cysarz
- No defekty zdarzają się, szkoda, że dzisiaj tak się stało w dwóch decydujących wyścigach. Pozostał duży niedosyt, bo Stal Rzeszów pokonaliśmy na wyjeździe i każdy liczył, że mecz u nas będzie do jednej bramki. Prawdę mówiąc, ja też liczyłem, że nie będzie aż tak ciężko. Ale taki jest sport i tak się niestety stało. Szkoda tylko, że niektórzy komentują nie patrząc w tabelę, a mówi ona sama za siebie. Komentują, że ktoś się komuś podłożył, ktoś się dogadał, że ktoś defekty zrobił. To jest dla mnie wielkie nieporozumienie i najpierw trzeba spojrzeć w tabelę i jeśli coś komuś dzisiaj zaszkodziło to tylko i wyłącznie Falubazowi, bo będziemy musieli się ostro namęczyć w Toruniu, żeby przynajmniej zremisować i zakończyć rundę zasadniczą na pierwszym miejscu. Pod warunkiem, że po drodze nic się nie zdarzy, bo mamy jeszcze mecz z Tarnowem u siebie. Będziemy się musieli naprawdę mocno namęczyć, aby wyjść z pierwszego miejsca. Natomiast dzisiaj zabrakło trochę szczęścia, zabrakło mocy niektórych zawodników, którzy z różnych powodów pojechali tak, jak pojechali i myślę, że to do nich dobre pytanie, dlaczego zrobili trzy punkty, a nie trzynaście. Jednakże jedziemy dalej, dzisiaj wskoczyliśmy z powrotem na fotel lidera, mamy mecz z Tarnowem i potem decydujący na wyjeździe w Toruniu i wtedy okaże się, które miejsce zajmiemy, a potem play-offy. Wszystko przed nami, więc nie podchodziłbym tak pesymistycznie, co niektórzy, że dzisiaj przegraliśmy mecz i są takie komentarze, jakbyśmy przegrali ligę. Niektóre drużyny przegrały więcej meczów, a przed każdym spotkaniem rzucały różne hasła i jadą dalej - powiedział Robert Dowhan na łamach falubaz.com. W ostatnim czasie sternik zielonogórskiego klubu zaproponował rozgrywanie meczów ligowych w soboty. - Sobota wzięła się z tego, że coraz częściej dochodzą do nas głosy od ludzi, którzy narzekają na zbyt późne godziny rozgrywania meczów w niedziele. Faktycznie, od wielu lat nasza ekstraliga jeździ w niedziele, natomiast myślę, że nadszedł czas, aby spróbować to nieco pozmieniać. Nie mówię tutaj, że ma to być w każdą sobotę, ale wpisać do terminarza kilka sobót i być może piątek, ponieważ najważniejsze imprezy sportowe odbywają się w soboty. Wtedy jest czas, żeby ludzie spokojnie dotarli do domu, odpoczęli w niedzielę, przygotowali się do szkoły czy pracy. Dużo ludzi też przecież dojeżdża z innych miast, i kiedy mecz kończy się o 22 lub 23 i zanim wyjedzie się z parkingu i dotrze do domu, to jest już grubo po północy, a rano trzeba iść do pracy czy szkoły i jest to bardzo duże utrudnienie. Jeżeli byłaby taka możliwość, to sądzę, że warto byłoby pomyśleć o tym przy ustalaniu kalendarza rozgrywek przyszłego sezonu. Nie mówię, że miałoby to zostać przeniesione tylko i wyłącznie na soboty. Jeżeli dałoby się podzielić ligę tak, że dałoby się jeździć i w soboty, i w niedziele to myślę, że byłoby to z pożytkiem. Jest to moja propozycja. Jak ona zostanie odebrana przez innych wspólników ekstraligi to zobaczymy. Jeśli zostaniemy przy takiej formule, jak jest obecnie, to przecież świat się nie zawali, ale warto pochylić się nad tą propozycją i ją rozważyć. Szczególnie, że nie jest to głos ludzi tylko z Zielonej Góry, ale także i z innych miast. Stąd moja decyzja, o napisaniu takiej uchwały do ekstraligi - stwierdził prezes Stelmet Falubazu. Dowhan w wywiadzie udzielonym portalowi falubaz.com odniósł się także do sprawy propozycji prezydenta Zielonej Góry - Janusza Kubickiego, który za półtora miliona złotych chciałby wykupić akcję klubu. - Po pierwsze, to nie jest żadna oferta. Prezydent dzisiaj wymyślił po raz kolejny coś, co nie znalazło aprobaty przy ustalaniu budżetu. Prezydent chciał dzisiaj kupić klub. Po pierwsze nie miał na to zgody Rady Miasta, po drugie nie miał zgody ani klubu żużlowego, ani Zastalu, nie miał żadnej zgody, aby kupować jakieś przedsiębiorstwo. Z drugiej strony nie wiedział, co kupuje, bo dzisiaj nasz klub nie jest ani wyceniony, ani nikt nie zamierza sprzedać akcji. Boję się, aby nie było powtórki z Bydgoszczy, gdzie, co kilka miesięcy Rada Miasta musi zajmować się dofinansowaniem klubu. Są dwie drogi, albo zgłosić upadłość, albo dofinansować. Myślę, że zamiast robienia szumu wokół klubu, i rzucania jakichś haseł, to trzeba w ciszy porozmawiać, jak pomóc klubowi, albo w ogóle nie zajmować czasu ludziom i nic nie mówić. Wtedy też będzie więcej pożytku, niż tak jak dzisiaj, że ktoś chce dać półtora miliona, ale, w jakiej formie. To jest dla mnie chore - zakończył sternik drużyny spod znaku Myszki Miki.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×