Regulaminowe problemy sportu żużlowego

Prawie w każdym roku wychodzą na jaw zapisy regulaminowe, których nieprecyzyjność powoduje, że dochodzi do sytuacji, które stawiają sport żużlowy w negatywnym świetle. Nie inaczej jest w tym sezonie.

Podstawowym problemem - co było zresztą do przewidzenia, sa przepisy związane z KSM. Środowisku żużlowe uznało, że ratunkiem dla problemów finansowych klubów nie jest rozsądek prezesów, ale wprowadzenie przepisów, które ich zdaniem ograniczałyby mocarstwowe plany niektórych klubów. Określenie granic górnego i dolnego KSM miało wyeliminować zbyt duże dysproporcje pomiędzy potencjałem sportowym drużyn. Aby uniknąć sytuacji, w których wyniki spotkań kończyły się pogromem jednej z drużyn, wprowadzono przepis o dolnym KSM, który miał gwarantować, przynajmniej "na papierze" odpowiednią "wartość" drużyny. Liczba spotkań, które kończą się pogromami faktycznie zmalała. Problemem jest jednak to, że w regulaminie pozostawiono furtkę zespołom, które zwłaszcza w końcówce sezonu, będą chciały jeździć składem "oszczędnościowym".

Jako pierwsi z luki regulaminowej skorzystali działacze KSM Krosno. Podczas meczu w Rawiczu w składzie znajdował się Michael Hadek, który jednak nie dotarł nawet na rawicki tor. W składzie się jednak znajdował, co spowodowało, że mecz mógł się odbyć, a krośnianie spełnili warunek o dolnym KSM. Gdyby to nie nastąpiło, mecz zakończyłby się walkowerem dla zespołu z Rawicza. Samo spotkanie zakończyło się pogromem drużyny KSM Krosno, która przegrała 65:24. Z tej luki regulaminowej skorzystali także ostatnio działacze RKM Rybnik, którzy na mecz w Gdańsku wystawili w składzie Antonio Lindbaecka. Szwed był zastępowany przez juniora, a mecz zakończył się porażką rybniczan 60:30. Powstaje zatem pytanie: po co wprowadzano przepis o dolnym KSM, skoro jednocześnie otworzono klubom furtkę do wystawienie składu słabszego od dolnego KSM?

Przepis o KSM budzi również kontrowersje w aspekcie tak zwanego zbijania średniej biegowej. Zwłaszcza w rundzie rewanżowej dochodziło do sytuacji, w której zawodnicy drużyn, które miały zapewnione zwycięstwo, a jednocześnie nie było wątpliwości, kto zdobędzie punkt bonusowy, zachowywali się tak, jakby chcieli zaniżać swoją średnią biegową. Dochodziło do niezrozumiałych taśm, defektów a czasami zaskakująco pasywnej jazdy na końcu stawki. Co prawda podstawą obliczenia KSM na najbliższy sezon będą mecze pozostałe po wyeliminowaniu dwóch najlepszych i dwóch najgorszych startów zawodników. Jednak i to nie eliminuje możliwości celowego zbijania średniej biegowej, na podstawie której oblicza się KSM.

Problemem KSM jest również automatyczne przypisywanie punktów do zawodników, którzy jeszcze nie startowali w polskiej lidze. Zgodnie z przepisami, "nieopierzony" junior zagraniczny otrzymuje na starcie KSM równy 6,50. Z kolei polski zawodnik, który z różnych powodów nie startował w poprzednim sezonie, z automatu otrzyma 2,50. Może zatem dojść do sytuacji, że uznany Polak, który z powodu kontuzji miał stracony sezon, w myśl przepisów będzie mniej wartościowym zawodnikiem od młokosa zza granicy, który w polskiej lidze będzie dopiero nabierał doświadczenia. W tym miejscu trzeba jednak przyznać, że ustalenie przepisów, które regulowałyby KSM w sprawiedliwy sposób jest trudne. Jako zadeklarowany przeciwnik KSM, w związku z powyżej opisanymi problemami będą dopingował, aby zrezygnowano ze sztucznego tworu, którego wprowadzenie nie przyniosło spodziewanych rezultatów.

Przed rozpoczęciem nowego sezonu z pewnością będzie trwała batalia o zmianę przepisów dotyczących startów zawodników z Grand Prix w zespołach Ekstraligi. Przypomnijmy, że od sezonu 2012 w zespole będzie mógł startować tylko jeden zawodnik z GP. Ten przepis nie podoba się zwłaszcza prezesom, którzy już w tej chwili mają dwóch zawodników z cyklu, a kolejni mają szansę awansu podczas Grand Prix Challenge. Choć przepisy wydają się być jasno określone na 2012 rok, to jednak pojawiają się próby wymuszenia zmiany regulaminu. Dzieje się tak dlatego, że niestety w ostatnich latach władze sportu żużlowego pozwalały na zmiany regulaminowe nawet na krótko przed rozpoczęciem sezonu. Negatywne jest również to, że kluby mają zbyt wiele do powiedzenia w zakresie regulaminu. Często ich propozycje nie mają na celu poprawienia ogólnej sytuacji sportu żużlowego, a jedynie załatwienie partykularnych interesów klubu.

Najpoważniejszym problemem obecnego sezonu mogą być jednak przepisy dotyczące spotkań barażowych. Przypomnijmy, że w sezonie 2011 zarówno w ekstralidze, jak i I lidze żadna z drużyn nie zostanie bezpośrednio zdegradowana do niższej ligi. Ostatni zespół ligi rozegra jedynie spotkanie barażowe z trzecim zespołem niższej ligi. Powstaje jednak pytanie: na podstawie jakich przepisów mają zostać rozegrane baraże o miejsce w Speedway Ekstralidze? W najwyższej klasie rozgrywkowej istnieje obowiązek startu dwóch polskich zawodników młodzieżowych. Z kolei w I lidze nadal mogą startować na pozycjach juniorskich zawodnicy zagraniczni. Jak ten problem zostanie rozwiązany przed barażami? Z prawnego punktu widzenia powinny obowiązywać przepisy Speedway Ekstraligi. To jednak byłoby krzywdzące dla zespołów z I ligi, które i tak na starcie są w gorszym położeniu. Problem pojawi się również w przypadku barażu o miejsce w I lidze. Tutaj akurat winni są sami działacze klubowi, którzy nalegali, aby w I lidze nie rozgrywano systemu play off w dolnej czwórce. To spowoduje, że ostatni zespół ligi (prawdopodobnie Lechma Poznań) przystąpi do spotkania barażowego po... dwóch miesiącach przerwy w startach. Przedstawiciele I ligi mogą mieć pretensje jednak tylko i wyłącznie do siebie, bo to oni nalegali na rezygnację z play off w dolnej czwórce.

Nadal nie rozwiązana pozostaje kwestia tak zwanych lotnych startów. Są zwolennicy takiego rozwiązania, aby każdy nierówny start był puszczany. Ich zdaniem to zawodnik ryzykuje dotknięciem taśmy i jeżeli udało mu się odpowiednio wstrzelić w moment startowy, to powinien być za to nagrodzony. Są również przeciwnicy tej teorii. Choć po ostatnich wyczynach sędziego podczas finału Drużynowego Pucharu Świata jest ich zapewne coraz mniej. Nikt jednak nie zastanawiał się pewnie nad tym, że przerwanie tak zwanego lotnego startu, w momencie, gdy zawodnik upadł na tor, może mieć dla niego negatywne konsekwencje. Zgodnie bowiem z przepisami, przerwanie lotnego startu w momencie, gdy jeden z zawodników upadł na tor powoduje, że leżący nie może być dopuszczony do powtórki biegu. Co innego, gdyby upadł i bieg był kontynuowany. Sędzia mógłby uznać, że żaden z zawodników nie zasłużył na wykluczenie i zarządziłby powtórkę w czteroosobowym składzie.

Bardzo mocno ubolewam nad tym, że władze polskiego żużla nie chcą się przekonać do instytucji gościa. Ten przepis obowiązuje co prawda w I i II lidze, ale dotyczy tylko i wyłącznie zawodników młodzieżowych. Gdyby już w tym sezonie zdecydowano się na wprowadzenie przepisu, który umożliwiałby skorzystanie z innego zawodnika w momencie, gdy jeden z żużlowców jest kontuzjowany, ale jednocześnie nie podlega przepisom o zastępstwie zawodnika, być może uniknęlibyśmy "szopek" z przekładaniem spotkań, po to tylko, aby móc zastosować ZZ w meczu z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Najlepszym przykładem jest Falubaz Zielona Góra. Kontuzja Rafała Dobruckiego z pewności stanowi osłabienie zespołu. Przepis o zastępstwie zawodnika tylko w części zrekompensował zielonogórzanom stratę jednego ze swoich liderów. Wartość drużyny byłaby większa gdyby mogli skorzystać z "gościa", którego KSM nie mógłby przekroczyć KSM zawodnika zastępowanego. Rozwiązanie proste, eliminujące sytuacje losowe.

Większość problemów z przepisami regulaminowymi powstaje w wyniku zbyt dużej ingerencji klubów na etapie jego tworzenia. Klubom nie można odmówić opinii w poszczególnych zapisach regulaminowych. Jednak to centrala żużlowa autonomicznie powinna decydować a wręcz narzucać przepisy. Przez większość propozycji klubowych przemawia prywata i brak wyobraźni, na ile dany przepis może pomóc, a na ile zaszkodzić. Brakuje zdecydowanych kroków. Najważniejszym z nich byłoby utworzenie regulaminu na dłuższy okres z jednoczesną możliwością jego zmiany najpóźniej na rok przed rozgrywkami. Czy Speedway Ekstraliga i GKSŻ zdecydują się na taki krok?

Źródło artykułu: