Falstart
Gdy w grudniu prezes Władysław Komarnicki w błysku fleszy podpisywał kontrakty z Hansem Andersenem i Nielsem Kristianem Iversenem, zdawało się, że nawet mimo utraty ważnego ogniwa jakim był Przemysław Pawlicki, Duńczycy będą dostatecznym środkiem na otarcie łez. Tego samego dnia swój pierwszy kontrakt parafował także Bartosz Zmarzlik, który jeszcze wtedy nie wiedział jak ważnym ogniwem będzie dla gorzowskiego klubu.
Caelum Stal na swoją inaugurację pojechała do dalekiego Rzeszowa, by zmierzyć się z tamtejszą ekipą beniaminka Speedway Ekstraligi, PGE Marmą. Przedmeczowe spekulacje nie pozostawiały złudzeń – podopieczni Dariusza Śledzia mieli zapłacić słone frycowe. Jak to jednak bywa w praktyce, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. Już w pierwszym wyścigu gospodarze pokonali Stalowców 5:0. Na start bowiem spóźnił się Paweł Zmarzlik a upadek zanotował Łukasz Cyran. W całych zawodach, na sześć wyścigów, gorzowscy juniorzy ukończyli jedynie dwa, przywożąc łącznie jeden punkt, zdobyty de facto na wykluczeniu Łukasza Kreta. Dla trenera Czernickiego był to z pewnością ciężki orzech do zgryzienia, zwłaszcza jeśli miał wciąż w pamięci poprzedni sezon i dwucyfrowe zdobycze juniora Pawlickiego.
Początek sezonu był bardzo trudny dla gorzowskich juniorów (na zdjęciu: Paweł Zmarzlik)
Również w drugiej kolejce zawodnicy z Gorzowa nie popisali się klasą. Tym razem, już na własnym, zmodernizowanym obiekcie, podejmowali Włókniarz Częstochowę, czyli kolejnego rywala z teoretycznie niższej półki. Sześć punktów przewagi jakie Tomasz Gollob i spółka uzyskali nad zawodnikami spod Jasnej Góry, nie zrobiło na nikim wrażenia. Wiadome było jedno – w gorzowskiej drużynie jest problem. Tym problemem mógł być Hans Andersen, czyli zawodnik, który miał być trzecim liderem drużyny, a pełnił rolę marnego uzupełnienia składu z głośnym nazwiskiem. Trener Czernicki przyznał wówczas, że nie było zaangażowania ze strony Duńczyka. - Przed meczem z Rzeszowem mieliśmy odprawę, na której każdy coś od siebie dodał. Jedynym zawodnikiem, który siedział cicho był właśnie Hans. On praktycznie przeszedł obok tego spotkania - powiedział. Kolejny mecz z Unią Leszno, przynajmniej według nieoficjalnych informacji, miał być kluczowy dla przyszłości Czernickiego w klubie znad Warty.
Nowe oblicze
Na kilka dni przed świętami Wielkiej Nocy, media obiegła informacja o groźnej kontuzji duńskiego zawodnika. Andersen biegał bowiem w lesie i niefortunnie złamał sobie kostkę, co wykluczyło go z jazdy na kilka kolejnych miesięcy. Trener Czernicki nie czekał więc długo i odłożył debiut Artura Mroczki na kolejne spotkanie, a w pojedynku z Unią Leszno skorzystał z usług najlepszego zawodnika tego sezonu, nazywanego żartobliwie przez kibiców „Zetzeta”. Ponadto do składu Caelum Stali wskoczył Bartosz Zmarzlik, który kilkanaście dni wcześniej obchodził szesnaste urodziny. Utalentowany żużlowiec zastąpił swojego starszego brata, który podczas jednego z wielu upadków nabawił się nieprzyjemnej kontuzji.
Mecz z Unią Leszno był przełomowy dla gorzowian. Bardzo dobrze pojechali Iversen i Matej Zagar, bez zarzutu spisał się Gollob, świetny występ zanotował Pedersen a swoje zrobili juniorzy. Dwudziestoczteropunktowe zwycięstwo było początkiem świetnej serii. Następnie przyszedł czas na pewny wyjazdowy triumf nad Unią Tarnów i w końcu derbowy mecz z Falubazem Zielona Góra, który również padł łupem gorzowian. Podopieczni Czesława Czernickiego zmiażdżyli wręcz swoich odwiecznych rywali i w końcu potwierdzili, że są drużyną na miarę przedsezonowych spekulacji.
Gorzowscy kibice w końcu mieli powody do radości z jazdy swoich ulubieńców
Era nowych tłumików
W połowie maja coraz głośniej zaczęło robić się w sprawie nowych tłumików, które – wydawało się – przed sezonem zostały z polskiej ligi wyparte. Ostatecznie polskie władze zdecydowały się pójść śladem innych lig i wprowadziły obowiązek korzystania z tłumików tak krytykowanych przez większą część żużlowców.
Pierwszy sprawdzian gorzowianie mieli we Wrocławiu, gdzie biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, mieli wyjść zwycięsko ze starcia z drużyną z dolnych rejonów tabeli. Sprawy jednak wróciły do stanu z początku sezonu. Znów słabo jechali juniorzy, gorszy występ zanotował Nicki Pedersen, a kilka punktów mniej niż powinna zdobyła druga linia, tworzona przez Nielsa Iversena i Mateja Zagara. Czas na lekką rehabilitację przyszedł dopiero w dwóch kolejnych kolejkach, gdy to gorzowianie na miarę oczekiwań pojechali dwumecz z Unibaxem Toruń, zdobywając punkt bonusowy.
Kibice Stali nie byli jednak do końca zadowoleni z kolejnych spotkań w wykonaniu swoich zawodników. Niskie zwycięstwa nad Betardem Spartą Wrocław i Tauronem Azotami Tarnów na własnym obiekcie nie były wynikami na miarę ekipy bijącej się o najwyższe cele w Speedway Ekstralidze. Trener Czernicki za każdym razem jednak kwitował pytania o słabszą postawę swoich podopiecznych. - W Speedway Ekstralidze nie ma łatwych spotkań. Łukasz Cyran z kolei przyznał po jednym ze słabszych meczów, że powodem nie najlepszej postawy jego macierzystego zespołu może być wprowadzenie nowych tłumików. - Trzeba się nad tym poważniej zastanowić. Przecież na początku sezonu razem z Bartkiem Zmarzlikiem udawało nam się nawiązywać walkę z takimi zawodnikami jak Jonsson, Hampel, czy Kołodziej, a dziś mamy problemy żeby pokonywać swoich rówieśników. Coś jest zdecydowanie nie tak - mówił.
Zawodnikom Caelum Stali nowe tłumiki najwyraźniej nie podpasowały
Gorzowianie rundę zasadniczą zakończyli przyzwoitym zwycięstwem nad PGE Marmą Rzeszów, które dało im siódmy punkt bonusowy. Zawodnicy Czesława Czernickiego są więc ekipą, która zdobyła komplet bonusów i trzecie miejsce w tabeli. W związku z tym, Caelum Stal w rundzie play-off zmierzy się z czwartą Unią Leszno. Nie ma wątpliwości co do tego, że pojedynek gorzowsko-leszczyński zapowiada się najbardziej emocjonująco ze wszystkich w tegorocznej rundzie play-off i każda z ekip ma szansę na odniesienie triumfu w dwumeczu.