Rafał Piotrowski: Od kwietnia trenujesz częstochowskich miniżużlowców. Podoba ci się praca w Uczniowskim Środowiskowym Klubie Sportowym Speedway?
Roman Tajchert: Oczywiście, że tak. W Częstochowie jest po prostu bardzo dobry klimat do uprawiania miniżużla. W tym mieście są ludzie, którzy chcą to wszystko dalej ciągnąć. Na razie moja współpraca z działaczami, czy to z zawodnikami i ich rodzicami układa się więc bardzo dobrze. Cieszy mnie przede wszystkim to, że coraz więcej chłopców zapisuje się do naszej szkółki. Zdaję sobie sprawę, że przede mną oraz włodarzami klubu jest jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano.
Jak obecnie prezentuje się kadra częstochowskich miniżużlowców?
- Mamy sześciu chłopców z licencjami, którzy startują już regularnie w zawodach rangi mistrzostw Polski. W naszej szkółce trenuje natomiast kolejnych czterech adeptów, którzy wkrótce będą "dobijać się" do licencji "MŻ". Zresztą jeden z nich, Daniel Zięba jest już przygotowany do egzaminu i myślę, że w najbliższym czasie stanie się on pełnoprawnym miniżużlowcem. Pozostałych chłopców czeka natomiast jeszcze trochę pracy.
Nabór do szkółki miniżużlowej prowadzony jest ciągle? W jaki sposób można zapisać się do Uczniowskiego Środowiskowego Klubu Sportowego Speedway i jakie warunki powinien spełniać potencjalny kandydat?
- Rekrutacja do naszej szkółki prowadzona jest cały czas. Zgłaszać mogą się natomiast chłopcy oraz dziewczęta w wieku od 9 do 15 lat, oczywiście wraz opiekunami. Zapisywać można się podczas naszych treningów, które odbywają się zazwyczaj w czwartki i soboty na obiekcie przy ulicy Brzegowej w Częstochowie. Dokładne terminy naszych zajęć znaleźć można z kolei na naszej stronie internetowej. Kandydat, który pozytywnie zaliczy badania lekarskie, będzie mógł spróbować już swoich sił na torze. Posiadamy trzy klubowe motocykle o pojemności 125cc i na pierwsze treningi udostępniamy sprzęt naszym adeptom. Do miniżużlowej szkółki przyjmujemy również młodsze osoby, nawet pięciolatków. W takim przypadku kandydat powinien jednak posiadać własny minimotocykl o pojemności silnika 50cc.
Twoi podopieczni zaliczyli już w tym roku całkiem sporo startów. Jesteś zadowolony z osiąganych przez nich wyników?
- Przyznam się, że nie do końca. Chłopcy nie wygrywają bowiem jeszcze ani zawodów parowych, ani indywidualnych, a przecież stać ich na to. Z moich podopiecznych wyróżnić chciałbym przede wszystkim Przemka Portasa, który jest obecnie najlepiej jeżdżącym zawodnikiem w naszym klubie. Nie można jednak pomijać pozostałych chłopców, którzy z zawodów na zawody robią stałe postępy i notują progresję wyników. Oni są dużo młodsi od Przemka i myślę, że kiedy dojdą do jego wieku, to będą prezentować podobne walory sportowe, a niektórzy z nich być może nawet jeszcze lepsze.
Na początku lipca gościłeś w Rybniku, gdzie odbyły się zawody Gold Trophy 80cc, czyli nieoficjalne mistrzostwa świata w miniżużlu. W tamtych zawodach najlepiej z Polaków spisał się Kacper Woryna, który w finale wywalczył czwarte miejsce. Pozostali nasi reprezentanci natomiast dosyć szybko odpadli z turnieju. Jak oceniasz poziom polskich miniżużlowców na tle najlepszych zawodników świata?
- Z wszystkich chłopców, którzy startowali w Rybniku, kilku z nich prezentowało naprawdę wysoki poziom. Wielu uczestników Złotego Trofeum startowało na bardzo dobrej klasy motocyklach. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Duńczyków i Szwedów, którzy moim zdaniem przewyższali naszych reprezentantów, ale właściwie wyłącznie w kwestii sprzętu.
W Polsce zawodnicy występujący w klasie 80-125cc po zakończeniu startów na minitorach przesiadają się od razu na klasyczną "żużlówkę". W Szwecji, Czechach, Niemczech, czy też kilku innych krajach stosuje się natomiast klasę przejściową. Zawodnicy zanim rozpoczną starty na normalnym motocyklu, dosiadają klasycznej maszyny z silnikiem o pojemności 250cc. FIM dwukrotnie zorganizował już nawet nieoficjalne mistrzostwa świata w tej klasie…
- Myślę, że w Polsce też powinniśmy spróbować szkolić zawodników na tego typu motocyklach. Krajowym miniżużlowcom, którzy już bardzo dobrze opanowali kunszt jeździecki, pozwoliłbym jednocześnie startować w standardowych zawodach 80-125cc oraz w tej przejściowej klasie 250cc. Wówczas można byłoby zorganizować cykl imprez na tych nowych motocyklach i wyłonić kadrę Polski w tej klasie. O możliwość startów naszych zawodników w mistrzostwach świata 250cc, zadbać powinien jednak przede wszystkim Polski Związek Motorowy.