PGE Marma Rzeszów została w niedzielę rozbita na swoim torze przez Stelmet Falubaz Zieloną Górę. - Dla mnie ten wynik jest niespodzianką. Chyba nikt nie spodziewał się, że wszyscy nasi zawodnicy pojadą poniżej oczekiwań. Trudno wytłumaczyć to w sposób racjonalny i logiczny. Sport zaskakuje nas jednak czasami takimi niespodziewanym rozstrzygnięciami. Mogę to traktować tylko jako wypadek przy pracy. Zielonogórzanie to jedna z najmocniejszych drużyn w rozgrywkach. Goście byli świetnie przygotowani do tego spotkania. Mimo wszystko postawa naszych zawodników jest trudna do wytłumaczenia. Mogę tylko przeprosić naszych kibiców za to, że oglądali tak słaby mecz w wykonaniu rzeszowskiej drużyny. Spodziewaliśmy się zdecydowanie bardziej wyrównanego pojedynku - powiedziała dla SportoweFakty.pl Marta Półtorak.
Sterniczka rzeszowskiego klubu zapewnia, że zostaną wyciągnięte konsekwencje w stosunku do zawodników. - Ocenimy pewne rzeczy na chłodno. W kontekście współpracy z zawodnikami i przyszłego sezonu z pewnością będą wyciągnięte konsekwencje. Czeka nas sporo pracy. Na pewno nie pozostawimy tej sytuacji bez echa. Nie robimy jednak niczego pochopnie. Uważam, że w takich sytuacjach potrzebny jest dystans, bo decyzje podejmowane pod wpływem emocji nigdy nie są dobre.
W rundzie zasadniczej PGE Marma dość sensacyjnie zremisowała mecz w Zielonej Górze. Gospodarze tego spotkania stracili sporo punktów przez defekty w wyścigach nominowanych. W związku z tym pojawiły się sugestie, że mecz był "ustawiony". - Nigdy nie było żadnego układu! Mogę zapewnić, że nieczysta gra z moim udziałem nigdy nie miała miejsca i mieć nie będzie. Zastanawiam się co w tej chwili powiedzą osoby, które sugerowały, że istnieje jakiś układ i ktoś chce kogoś za wszelką cenę wyeliminować - powiedziała pani prezes.
Marta Półtorak z rozgoryczeniem opowiada o niegościnnym przyjęciu jakie spotkało jej zespół w Gorzowie. - Kiedy przyjeżdżają do nas zawodnicy z innych drużyn to wpuszczamy ich na obiekt, żeby mogli się rozpakować. Traktujemy ich jak gości, bo jesteśmy żużlową rodziną. Podczas naszej ostatniej wizyty w Gorzowie nasi zawodnicy nie zostali wpuszczeni na stadion, mimo iż regulamin wręcz to nakazuje. Musieli niemalże nosić na plecach motory. Dla mnie tego typu zachowania w sporcie są naganne. W Rzeszowie zawsze staramy się być gościnni dla przyjezdnych ekip. Takie podejście nakazuje dobre wychowanie. Jeżeli ja zachowuję się kulturalnie w stosunku do prezesa innego klubu to jest to odczytywane jako "układ"... Czegoś tutaj nie rozumiem. Być może nie pasuję do takiej obyczajowości. Zbyt wiele złych emocji towarzyszy tej dyscyplinie.