Nie widzę dużej różnicy między pierwszą a drugą ligą - rozmowa z Clausem Vissingiem, zawodnikiem Kolejarza Rawag Rawicz

Kibice Kolejarza Rawag Rawicz liczyli przed sezonem, że wzorem lat ubiegłych zagranicznym liderem ich ulubionego zespołu będzie Sebastian Alden. Ten jednak zawiódł w kilku spotkaniach, przez co rawiccy działacze zdecydowali się na ściąganie na mecze Clausa Vissinga. Duńczyk w rozmowie z naszym portalem porusza temat między innymi polskiej ligi oraz trudnej sytuacji ze znalezieniem darczyńcy w jego ojczyźnie.

Jarosław Handke: Czy decyzja o przełożeniu meczu z zespołem z Piły była słuszna?

Claus Vissing: Ten mecz należało odwołać. Ciągle padał deszcz, nic nie wskazywało na to, by miał przestać. Mam nadzieję, że jak najszybciej dowiem się, kiedy odbędzie się ten pojedynek. Chciałbym mieć ten termin wolny i wystąpić w tym spotkaniu.

Jesteś dość zapracowanym żużlowcem, istnieje obawa, że nowy termin może ci nie pasować.

- Nie mam pojęcia jaka data zostanie ustalona. Słyszałem coś o trzecim września, w każdym razie o tym dniu rozmawiali działacze. Mam nadzieję, że nowy termin będzie mi pasował, chciałbym wspomóc zespół w walce o ligowe punkty.

Sezon dobiega powoli do końca. Masz już jakieś przemyślenia dotyczące przyszłych rozgrywek? Chcesz pozostać w Rawiczu?

- Nie myślałem jeszcze o przyszłym sezonie. Mógłbym zostać w Rawiczu, podoba mi się tu. Dlaczego nie?

Liczysz na to, że wydostaniecie się z ostatniej pozycji w lidze?

- Jasne. Na pewno zrobimy wszystko, żeby nie zakończyć rozgrywek na tym ostatnim miejscu. Trzeba będzie się sprężyć, zmobilizować i w każdym kolejnym meczu dawać po prostu z siebie wszystko. Musimy podnieść się z dna.

Jak porównasz ligę polską i angielską? Wielu zawodników twierdzi, że to zupełnie inne światy.

- Ja tak nie uważam. Wszędzie ścigasz się tak samo, wszędzie jedziesz w lewo. Nie widzę wielkich różnic między Danią, Szwecją, Wielką Brytanią i Polską.

Ale różnica chociażby w torach jest kolosalna.

- Tak, oczywiście. W Polsce tory są znacznie dłuższe, przez co jeździ się po prostu szybciej, osiąga się większą prędkość, jest gdzie się rozpędzić. Ale jak już wspomniałem, żużel w każdym miejscu na ziemi polega na tym samym, wszędzie trzeba rywalizować o zwycięstwo z trzema rywalami i wszędzie chodzi o to, by być pierwszym. Pewna różnica jest w motocyklach. W lidze polskiej, duńskiej i szwedzkiej jeżdżę na tych samych motorach, inne mam zarezerwowane na Anglię.

Poziom drugiej ligi w Polsce jest wyższy niż Premier League czy Allsvenskan League. Zgadzasz się z tym częstym twierdzeniem?

- Myślę, że poziom tej drugiej ligi jest naprawdę dobry. Szczerze mówiąc, nie widzę dużej różnicy między pierwszą a drugą ligą w Polsce. Główna polega na tym, że po prostu w pierwszej lidze więcej się zarabia. Ktoś wymieni kilka nazwisk gwiazd pierwszej ligi i powie, że zawodnicy takiego kalibru nie jeżdżą w drugiej lidze. Osoba ta miałaby rację, ale poza takimi gwiazdami, pozostali pierwszoligowcy nie są wcale o wiele lepsi od ich kolegów z niższej ligi.

Czy wierzysz w to, że za kilka lat dane ci będzie ścigać się w Ekstralidze?

- Pewnie.

Co musisz zrobić, by tak się stało?

- Najlepszą metodą jest ciągłe podnoszenie swoich umiejętności przez udział w jak największej liczbie zawodów. Starty, starty i jeszcze raz starty - to jest metoda, dzięki której mam zamiar stawać się coraz lepszym. Przed tym sezonem postawiłem sobie takie właśnie zadanie, by startować w dużej liczbie spotkań i w każdym z nich uczyć się czegoś. Podobne założenie mam na dalsze lata.

Twoi rodacy często mówią o tym, że w Danii bardzo ciężko o sponsora dla żużlowca. Czy rzeczywiście jest tak źle?

- Tak właśnie jest. Sytuacja jest naprawdę nieciekawa. Ogarnia nas wszystkich w tej chwili ogólnoświatowy kryzys, który sprawia, że potencjalni sponsorzy wolą oszczędzać pieniądze, niż inwestować je w zawodnika. Biorąc pod uwagę fakt, że tak ciężko jest o znalezienie sponsora, pozostaje jedno wyjście: duża liczba meczów. Musisz jeździć jak najwięcej, by zarobić pieniądze. Inaczej nie będziesz w stanie dalej jeździć na żużlu.

Z tego co mówisz wynika, że żużel nie jest twoim jedynym źródłem utrzymania.

- Dokładnie tak. W zimie muszę pracować.

Źródło artykułu: