Jacek Frątczak dla SportoweFakty.pl: Najlepszym sposobem na obalenie plotki są fakty

Jedną nogą w półfinale Speedway Ekstraligi są już żużlowcy Stelmet Falubazu. Zielonogórzanie wygrali w Rzeszowie aż 59:31, więc rewanż z PGE Marmą na torze przy ulicy Wrocławskiej powinien być dla nich czystą formalnością. O kilka słów przed tym meczem portal SportoweFakty.pl poprosił kierownika ekipy spod znaku Myszki Miki, Jacka Frątczaka.

- Niezależnie od wyniku w Rzeszowie, do niedzielnego spotkania przygotowujemy się tak samo profesjonalnie, jak do wszystkich innych. Żadnych różnic jeśli chodzi o przygotowania nie będzie. Jak dotąd przez cały sezon było do przodu i oby podobnie było w niedzielę. Mamy oczywiście dużą przewagę, ale pamiętajmy o jednej rzeczy: być może z perspektywy trybuny wszystko wydaje się łatwe, lekkie i przyjemne, lecz zawodnicy muszą wykonać określoną pracę. Abstrahując od wyniku w Rzeszowie, w PGE Marmie naprawdę jeżdżą topowi zawodnicy. W poprzednią niedzielę Stelmet Falubaz był bardzo mocny, a rzeszowianie mieli słabszy dzień i stąd tak okazałe rozmiary naszego zwycięstwa. W Ekstralidze nigdy nie jest łatwo. W związku z tym musimy być w pełni zmobilizowani, jak przed każdym meczem. Spokojnie i szczęśliwie odjedźmy spotkanie z Rzeszowem i przygotowujmy się do kolejnej fazy play-off. W niedzielę mniej więcej o godzinie 21:00 będziemy na tym samym szczeblu rozgrywek, na którym meldujemy się od czterech lat. Udowadnia to, że Falubaz jest jedną z najbardziej istotnych marek w Polsce. Ten sezon pokazuje to po raz kolejny. Pozostaje nam się tylko z tego cieszyć i to docenić - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Jacek Frątczak.

Wiele wskazuje na to, że Stelmet Falubaz do półfinału Speedway Ekstraligi wejdzie z pierwszego miejsca, więc zmierzy się z lucky loserem. - Z naszej perspektywy nie ma znaczenia, kto to będzie. Nie ma żadnej kalkulacji. Sport rządzi się swoimi prawami i bywa nieprzewidywalny. W związku z tym absolutnie wstrzymuję się od komentarza w tym zakresie. Na tym etapie rozgrywek nie ma słabych drużyn i niezależnie od tego, kto będzie naszym rywalem, tak samo mocno będziemy bić się o finał, jak biliśmy się w Rzeszowie o półfinał. I tak samo będziemy się bić w niedzielę, żeby ten półfinał stał się faktem, bo na tę chwilę jeszcze nim nie jest - zaznaczył kierownik Stelmet Falubazu.

Zdecydowane zwycięstwo klubu spod znaku Myszki Miki w Rzeszowie wytrąciło wszelkie atuty z rąk tym, którzy sugerowali "ustawkę" mającą na celu awans do półfinału obu ekip. - Nawet w Rzeszowie słychać było głosy, że za chwilę padnie jakiś remis i nie wiadomo co się będzie działo. Trudno mi cokolwiek komentować w tej sprawie. Najlepszym sposobem, żeby obalić plotkę są fakty. A wszyscy widzieli, jakie one są: Falubaz pewnie wygrał w Rzeszowie. Dziwię się wszystkim tym, którzy nie byli w Zielonej Górze na tym zremisowanym spotkaniu w rundzie zasadniczej, a wypowiadali się w tej materii. Jeżeli ktoś próbuje jednemu zawodnikowi zarzucić, że symulował defekt na łuku w czasie jazdy, to znaczy, że na żużlu w ogóle się nie zna i nie powinien się zajmować tą dyscypliną sportu. To są absurdy. Róbmy swoje, patrzmy na siebie, a nie wtrącajmy się do tego, gdzie nas nie było i o czym nie mamy pojęcia. Wszyscy dzięki temu będziemy szczęśliwsi - zakończył Frątczak.

Jacek Frątczak zapewnia, że zawodnicy Stelmet Falubazu do rewanżu z PGE Marmą Rzeszów przystąpią tak samo zmotywowani jak do każdego innego spotkania

Komentarze (0)