Adrian Miedziński: Nikt nie lubi jeździć z tyłu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Adrian Miedziński wspólnie z Grzegorzem Walaskiem stanęli na drugim stopniu podium podczas niedzielnego turnieju o Puchar Kompanii Węglowej S.A. na torze w Rybniku. Polskiej parze zabrakło zaledwie punktu do Szwedów, którzy wygrali całe zawody. Zawodnik Unibaxu Toruń był jednym z najlepszych zawodników turnieju. Na swoim koncie zapisał aż 20 punktów.

36 - Szwecja, 35 - Polska. Tak wyglądała końcowa klasyfikacja dwóch najlepszych par podczas turnieju w Rybniku. Biało-czerwonym do zwycięstwa zabrakło oczka, które być może stracił w swoim drugim starcie Adrian Miedziński, który zanotował defekt. Czy to zadecydowało o końcowej porażce z ekipą spod znaku Trzech Koron?

- Może i tak, ale to są zawody towarzyskie. Mieliśmy jednak dostarczyć troszeczkę frajdy publiczności - mówi Miedziński. - Tor niestety był trochę niebezpieczny dzisiaj, ale na szczęści wszyscy odjechali cały turniej zdrowo i bez kontuzji, a to chyba najważniejsze w tym wszystkim.

Zawodnik, który na co dzień reprezentuje barwy Unibaxu Toruń, rozpoczął zawody nie najlepiej, ale w drugiej części zawodów nie miał sobie równych. Wygrał swoje cztery ostatnie biegi, a w całym turnieju jako jedyny znalazł sposób na pokonanie Grigorija Łaguty. Miedziak przyznał jednak, że każdy miał dość duże problemy z płynną jazdą, w której przeszkadzały dziury. - Dziury przeszkadzały, bo trzeba było jechać bardziej asekuracyjnie i uważać mocno na kolegów. Nie można było za bardzo planować ataków bo tor był bardzo wymagający - komentuje. W jego opinii nie było natomiast żadnych problemów w jeździe parą z Grzegorzem Walaskiem, z którym nie ma okazji współpracować w jednej drużynie. - To nie ma akurat znaczenia. Potrafimy jeździć na żużlu, bo byle kogo tutaj dzisiaj nie było. Jeżeli jest chęć współpracy to nie ma żadnego problemu, a z Grzegorzem w parze jeździło się bardzo fajnie - mówi autor 20 punktów dla polskiej pary.

Takie turnieje towarzyskie niejednokrotnie służą zawodnikom do testowania sprzętu przed najważniejszymi meczami w sezonie. Jedni traktują takie zawody poważnie, inni treningowo. - Na pewno na takich zawodach można sprawdzić sobie motocykle, ale każdy chce jechać jak najlepiej. Wiadomo, że nikt nie chce jeździć z tyłu, bo przyjemne to nie jest - komentuje Miedziński.

Zawodnik toruńskich Aniołów ma akurat jak największe powody do ostatnich poprawek w sprzęcie, bowiem już za tydzień rozpocznie się półfinałowa rywalizacja o tytuł mistrza Polski. Miedziński, jako jeden z liderów Unibaxu nie może pozwolić sobie na chwile słabości, a jak sam mówi, w Grodzie Kopernika wszyscy wierzą w zwycięstwo. - Nastroje są bojowe! Walczymy o złoto, nie ma innej opcji - zakończył.

Adrian Miedziński (kask niebieski) w zwycięskim starciu z Antonio Lindbaeckiem

Źródło artykułu: