Krzysztof Cegielski: Wszystko przewróciło się do góry nogami

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Minionej niedzieli odbyła się pierwsza runda spotkań o awans do finału ekstraligowych rozgrywek. Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego w obecnej sytuacji w najkorzystniejszym położeniu znajdują się żużlowcy Unii Leszno.

- Wynik, który padł w Lesznie jest dużą niespodzianką. Przed meczem było wiadomo, że Unia może być odmienioną drużyną po powrocie kontuzjowanych zawodników. Doskonale pojechał Damian Baliński, lepszy występ niż ostatnie zaliczył Janusz Kołodziej. Gospodarze do maksimum wykorzystali też atut własnego toru i pecha jaki prześladował drużynę gości. Mam wrażenie, że Unia Leszno, która cały rok borykała się z wielkimi problemami jest w tej chwili najbliższa awansu do finału ze wszystkich zespołów pierwszej czwórki. Wszystko właściwie przewróciło się do góry nogami - mówi Krzysztof Cegielski.

Ekspert portalu SportoweFakty.pl uważa, że Unia stała się faworytem dwumeczu z Unibaxem, ale mimo to nie może być jeszcze pewna zwycięstwa. - Leszczynianie będą musieli być skoncentrowani do końca i nie będzie im łatwo w Toruniu obronić przewagę. Myślę jednak, że ich sytuacja jest na tyle dobra, że wywalczenie awansu do finału jest bardzo realne. Unia na pewno jednak nie może już w tej chwili cieszyć się z wygranej w dwumeczu. Do rozegrania pozostało piętnaście wyścigów. Ciągle nie wiadomo w jakim składzie pojadą torunianie. Pewnym jest tylko to, że tym razem to oni będą mieli atut własnego toru. Na Motoarenie będą o wiele silniejsi niż w Lesznie. Mam nadzieję, że w Toruniu wszystko rozstrzygnie się w sportowej rywalizacji, bez upadków i kontuzji.

Udział Adriana Miedzińskiego w niedzielnym rewanżu wydaje się bardzo mało prawdopodobny. W składzie gospodarzy na pewno zabraknie Emila Pulczyńskiego. - Strata tego młodzieżowca jest wbrew pozorom bardzo dotkliwa dla Unibaxu. Emil w Toruniu potrafi wygrać nie tylko wyścig młodzieżowy, ale także skutecznie walczyć z seniorami zespołów przyjezdnych. Z punktu widzenia gospodarzy dobrze byłoby zacząć niedzielne spotkanie od mocnego uderzenia. Bez Emila Pulczyńskiego będzie im o to bardzo ciężko - uważa Cegielski.

Do nietypowej sytuacji doszło w drugim z pojedynków półfinałowych. Spotkanie na Stadionie im. Edwarda Jancarza zostało przerwane po ośmiu wyścigach z powodu gwałtownych opadów deszczu. W najbliższą niedzielę w Zielonej Górze Caelum Stal będzie broniła ośmiopunktowej zaliczki. - Mecz w Gorzowie miał swoją ciekawą historię. Możemy dziś tylko zastanawiać się jaki padłby wynik, gdyby to spotkanie odbyło się w całości. Goście mieli szczęście w nieszczęściu. Stracili Grega Hancocka, ale również nie musieli kontynuować rywalizacji w tych trudnych dla siebie okolicznościach. Gdyby nie deszcz gospodarze osiągnęli by pewnie większą przewagę. Nie jest jednak powiedziane, że Falubaz zostałby bardzo wysoko pokonany. Andreas Jonsson sam stwierdził, że większość zielonogórzan jechała na początku meczu na zbyt mocnych motocyklach. Korekty mogłyby sprawić, że goście byliby szybsi na trasie - uważa nasz ekspert.

Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego ciągle trudno jest wskazać faworyta derbowego dwumeczu. - Myślę, że osiem punktów starty jest do odrobienia w Zielonej Górze. Mecz rewanżowy powinien być jednak bardzo emocjonujący. Nieźle ostatnio prezentują się gorzowscy Duńczycy oraz Tomasz Gollob. Trudno tutaj wskazać faworyta.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)