Unia Leszno mimo kłopotów kadrowych w rundzie zasadniczej będzie mieć okazję do obrony tytułu DMP. - Dla nas jest to ogromny sukces, ponieważ cały rok staraliśmy się o to, aby znaleźć się w finale i móc walczyć o złoty medal. Dwa ostatnie mecze były dla nas bardzo ciężkie. Wielki szacunek dla toruńskiej drużyny. Są świetną ekipą. Mimo wszystko okazaliśmy się lepszym zespołem. Patrząc z perspektywy całego sezonu stała się rzecz naprawdę wyjątkowa, gdyż mając tak olbrzymie problemy w zespole z kontuzjami mało kto pomyślałby, że będziemy walczyć o złoty medal. Udało nam się zrealizować nasz plan, z czego jesteśmy strasznie zadowoleni - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Jarosław Hampel.
Kapitan leszczyńskiej Unii w pierwszym swoim wyścigu dojechał do mety za plecami Michaela Jepsena Jensena i Chrisa Holdera. W kolejnych gonitwach "Mały" radził sobie lepiej, lecz w całym meczu odniósł tylko jedno biegowe zwycięstwo. - Początek zawodów w moim wykonaniu nie był zbyt udany. Po pierwszym biegu zmieniłem motocykl, ponieważ okazał się bardzo wolny. Trochę sugerowałem się nawierzchnią, która była tutaj podczas Grand Prix Polski. Mieliśmy jednak do czynienia z nieco przyczepniejszym torem, zwłaszcza na starcie, dlatego mój pierwszy motocykl nie sprawował się dobrze. Później przesiadłem się na inną maszynę i wszystko wróciło do normy - stwierdził.
Unia Leszno obroniła swoją przewagę sprzed tygodnia, w głównej mierze dzięki dobrej postawie na toruńskim stadionie Janusza Kołodzieja i Tobiasza Musialaka. - To jest najlepszy moment, żeby Janusz odbił sobie wszystkie niepowodzenia z tego sezonu. W meczach o najwyższą stawkę pokazał na co go stać, a wszyscy wiemy, że ma wielki potencjał. Na tym polega jazda drużynowa, że każdy zawodnik musi dać z siebie wszystko. W danym meczu potrzebny jest każdy punkt, dlatego wynik Tobiasza jest niemalże na miarę awansu do finału. Byliśmy jednym zespołem i zasłużenie znaleźliśmy się w finale - wyznał.
Według Jarosława Hampela, w zespole leszczyńskich Byków panował duży spokój przed rewanżem na MotoArenie. - Przed meczem oczywiście była duża mobilizacja w zespole, ale jednocześnie panował duży spokój. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przewaga jaką mieliśmy jest naprawdę wysoka i spokojnie podeszliśmy do rewanżu w Toruniu - zakończył.