Pewniaków w tym sezonie mieliśmy już wielu - rozmowa z Jarosławem Dymkiem, menadżerem Włókniarza Częstochowa

Włókniarz Częstochowa zmierzy się w barażach o Ekstraligę z pierwszoligowym Startem Gniezno. Częstochowianie do tego dwumeczu podchodzą mocno skupieni i absolutnie nie lekceważą rywala, o czym mówi menadżer Lwów Jarosław Dymek w naszej rozmowie.

Mateusz Makuch: W barażu Włókniarz zmierzy się ze Startem Gniezno. Jesteś zadowolony z takiego obrotu sprawy, czy może wolałbyś innego przeciwnika?

Jarosław Dymek: Nie jestem zadowolony z tego względu, że w minioną niedzielę mecze oglądałem w telewizji. Uważam, że stać nas było na to, abyśmy jeździli w play-offach. Zabrakło troszeczkę i przyszło nam walczyć w barażach. Nie patrzyliśmy na to, z kim nam przyjdzie się mierzyć. Wiemy, że bez względu na to, kto będzie naszym rywalem, to i tak będzie ciężko, bo baraże rządzą się swoimi prawami.

W Starcie jeździ Tai Woffinden, który został tam wypożyczony z Włókniarza. Wychodzę z założenia, że jeśli Włókniarz chce jeździć w Ekstralidze, to nie może obawiać się Woffindena. Z drugiej jednak strony mogliście sobie zdecydowanie ułatwić sprawę zawierając klauzulę o zakazie startów Taia w meczach przeciwko wam.

- Jeśli chodzi o kwestię kontraktu to ja mogę powiedzieć tylko tyle, że wiem, że Tai będzie mógł jechać i niech pokaże w tym dwumeczu, co potrafi.

Gdy rozmawialiśmy przed dwumeczem z Tarnowem, mówiliśmy, że najbardziej częstochowianie obawiają się o postawę Petera Karlssona i Rafała Szombierskiego. Tymczasem w tym dwumeczu zawiódł Artiom Łaguta. W rewanżu nie najlepiej pojechał też Grigorij. To ich punktów zabrakło.

- Było tak jak mówisz, obawialiśmy się najbardziej "PK" i "Szuminy", a obaj pojechali dobrze. Szczególnie "PK" zaskoczył. Pojechał w tych dwóch spotkaniach tak, jak nie jeździł w całym sezonie. Do niego nie można mieć pretensji. Walczył i przyznam, że dawno takiego "PK" nie widziałem i chciałbym go takiego widzieć w każdym meczu. Na myśl nasuwa się tylko stwierdzenie, że szkoda, że przebudził się tak późno. Nie ukrywajmy, że w kilku spotkaniach to właśnie jego punktów zabrakło do tego, aby było lepiej. To jest już jednak przeszłość i nie ma sensu tego rozpamiętywać, i się nad tym użalać. Co do braci Łagutów. Wiadomo, że "Grisza" miał olbrzymi problem z zapłonem w Tarnowie. U nas w Częstochowie był przecież bezkonkurencyjny. Jeśli chodzi o Artioma, to chyba wyszło zmęczenie i stres związany z awarią samochodu podczas powrotu z Grand Prix z Vojens w drodze do Tarnowa. Rosjanin nie był tym zawodnikiem, którego znamy. Wprawdzie Artiom w tym sezonie w lidze nie błyszczy za bardzo, ale zawsze jakieś oczka dorzucał i przynajmniej próbuje walczyć. W Tarnowie natomiast jego jazda była daleka od tego, jaką chciałbym widzieć ja, prezes Maślanka, jaką chciałby widzieć on sam i oczywiście kibice. Rozmawiałem z nim w poniedziałek i mówił mi, że teraz ma zawody w Rosji, a potem dwa dni odpoczynku. Spytałem, czy w Gnieźnie zdobędzie powyżej "dychy". Odparł jedynie, że bardzo by tego chciał i zrobi w tym kierunku wszystko.

Nieoczekiwanie Peter Karlsson był najskuteczniejszym zawodnikiem Włókniarza w ostatnich dwóch meczach

Pierwsze wyjazdowe mecze Włókniarza w tym sezonie były, można rzec, nadzwyczaj dobre. Niewiele zabrakło do zwycięstw w Gorzowie, czy Zielonej Górze. Ostatni dobry mecz na wyjeździe Włókniarz zanotował jednak w czerwcu w Rzeszowie. Od tamtej pory dwie wysokie porażki w Tarnowie, nokaut w Lesznie, a jeszcze wcześniej blamaż we Wrocławiu. To przed meczem w Gnieźnie nie napawa optymizmem.

- Ale kurczę, to już jest przeszłość. To nie może być jakimś wykładnikiem. Przegraliśmy w Gorzowie małą ilością punktów, a dostaliśmy wciry we Wrocławiu. Chłopcy wiedzą, że to jest walka o Ekstraligę i tu już naprawdę muszą dać z siebie maksimum możliwości. Mam nadzieję, że w końcu nadejdzie ten dzień, w którym wszyscy pojadą tak, jak mogą jechać. Mamy Daniela Nermarka, który jest zawodnikiem solidnym i przez cały sezon wiemy, czego możemy się po nim spodziewać. "Szumina" zaczyna lepiej jechać, tak samo "PK", o którym mówiliśmy wcześniej. Ale gdy oni pojechali dobrze, to zabrakło zaś punktów braci Łagutów. Czekamy na to, aby wszyscy w jednym meczu pojechali na równym, wysokim poziomie. Wtedy będzie już dobrze i wszyscy będziemy zadowoleni.

W takim razie kibice muszą mieć nadzieję, że się doczekają, bo wiesz, to już jest ostatni gwizdek.

- A myślisz, że ja jestem pewny tego meczu? Pewniaków w tym sezonie mieliśmy już wielu. Wielu pewniaków już się przejechało. Niektórzy mieli mieć złote medale na szyi, a najprawdopodobniej nie będą mieć żadnego. W sporcie niczego nie można być pewnym, jak widać. Pokazał to choćby ostatni mecz w Gorzowie. My przegraliśmy w Gorzowie sześcioma punktami, a Toruń 60:30. A teraz proszę spojrzeć, gdzie jesteśmy my w tabeli, a gdzie jest Toruń. Z tego wniosek, że nie ma, co porównywać. To są dwie różne historie. Tak jak powiedziałem wcześniej, mam nadzieję, że zaskoczymy i wszyscy nasi chłopcy pojadą tak, jak ich na to stać.

Powiedziałeś przed chwilą, że zawodnicy wiedzą, że to jest walka o Ekstraligę. Jakie jest ich nastawienie, co mówią przed tym dwumeczem?

- Tak jak mówię, wiedzą, o co jedziemy i zdają sobie również sprawę z tego, jak ważne są to mecze dla Częstochowy. W jednej ze swojej niedawno udzielonej wypowiedzi prezes Maślanka wspominał, że oni niejako walczą też o swoją przyszłość. Od tego jak pojadą mogą zależeć ich kontrakty. Wiadomo, że lepiej jeździć w Ekstralidze, bo tu są większe pieniądze, większy prestiż itd. Tym bardziej, że wiemy, jak zmienia się po tym sezonie regulamin. Liczba zawodników z Grand Prix będzie ograniczona. Nie przypuszczam, aby którykolwiek z zawodników chciałby ten dwumecz odpuścić. O tym w ogóle nie ma mowy. Będzie potrzebny nam tylko łut szczęścia, bo w sporcie jest on akurat potrzebny i oby ten dzień był dniem naszych Lwów.

Jak będą wyglądały przygotowania do całego dwumeczu?

- Na pewno przed meczem w Częstochowie zrobimy spotkanie. Nie chcę mówić, że takie samo, jak przed meczem z Tarnowem, bo ten dwumecz przegraliśmy, ale trzeba się spotkać, podyskutować, miło spędzić czas. Pewne kwestie są jeszcze w fazie ustalania. Na pewno teraz w Częstochowie nie będzie trenował Artiom Łaguta, bo ma zawody w odległej Rosji i lepiej niech odpocznie. Jemu najwyraźniej nie służą zawody dzień po dniu. A co do pozostałych to jeszcze będziemy się zdzwaniać i wszystko dokładnie ustalać.

To pytanie na zakończenie brzmi, czy Artiom pojedzie 16 października w Częstochowie, bo jak wiadomo, w tym samym dniu zaplanowano Indywidualne Mistrzostwa Rosji.

- W Częstochowie szesnastego na pewno będziemy mieć optymalny, regulaminowy skład. Spokojnie, bo do tego meczu jest jeszcze dużo czasu. Na razie skupiamy się na pierwszym meczu w Gnieźnie, aczkolwiek pewne sprawy są podjęte, jeśli chodzi o mecz rewanżowy.

Jarosław Dymek ostrożnie wypowiada się o dwumeczu Włókniarza ze Startem

Źródło artykułu: