Oskar Fajfer: Wsiadam na motocykl i po prostu dobrze jadę

Oskar Fajfer wywalczył 8 punktów dla Startu Gniezno w przegranym przez czerwono-czarnych pierwszym spotkaniu barażowym o Speedway Ekstraligę. Młody zawodnik był zadowolony ze swojej postawy, jednak żałował porażki swojego zespołu.

- Myślę, że chociaż w pewnym stopniu mogę być z siebie zadowolony. Tragedii nie było - powiedział zawodnik. - Dobrze mi się jeździło, tak jak w całej końcówce sezonu. Na początku spotkania mieliśmy jako drużyna troszkę problemów, później było już lepiej. Gratuluję rywalom, bo byli po prostu lepsi - dodał.

Warto zaznaczyć, że dzień 2 października 17-latek zapamięta na długo. Już w pierwszym biegu dnia Fajfer poprawił bowiem rekord toru Mirosława Jabłońskiego. Zegar wskazał czas 62,59 sekundy. Co prawda wyczyn ten już dwie gonitwy później poprawił Grigorij Łaguta, a jeszcze bardziej "wyśrubował" go Scott Nicholls, jednak "Oski" i tak zapisał się na stałe w historii gnieźnieńskiego obiektu. - Czułem się, jakbym zdobył mistrzostwo świata. Taka chwila na macierzystym torze, przed własnymi kibicami, to coś fantastycznego. Nie da się tego opisać - komentował żużlowiec.

Sezon 2011 jest dla Fajfera udany. Stanął on już na najniższym stopniu podium w Brązowym Kasku, zdobył również srebro MDMP i zaliczył kilka udanych występów w lidze. - Od połowy było bardzo dobrze - ocenił "Oski" dobiegające do końca rozgrywki. - Na początku było zbyt dużo motania ze sprzętem, co nie wpływało dobrze na moją dyspozycję. Teraz wsiadam na motocykl i po prostu dobrze jadę, więc jestem zadowolony - dodał.

Gnieźnianin jest stałym uczestnikiem finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Choć nie jest zaliczany do faworytów tej rywalizacji, to sprawił już kilka niespodzianek, pokonując znacznie bardziej doświadczonych rywali. W minioną sobotę wywalczył 5 "oczek" na torze w czeskich Pardubicach. - Tor był okropnie twardy, co sprawiało mi ogromne problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień - relacjonował zawodnik. - Dopiero na dwa ostatnie biegi znalazłem w swoim sprzęcie odpowiednią moc i coś drgnęło. Miałem troszkę pecha w swoim drugim starcie - przez większość dystansu walczyłem ostro z Vaculikiem o drugą pozycję. Pod koniec trzeciego okrążenia ten mnie wypchnął, przez co spadłem na ostatnią lokatę - dodał.

Już w sobotę ostatnia odsłona rywalizacji o juniorski czempionat - losy tytułu rozstrzygną się na torze w Gnieźnie. Fajfer zapewnił, że postara się nie zawieść wszystkich, którzy przyjdą na Wrzesińską aby go dopingować. - Nie chcę nic obiecywać i zapewniać, że stanę w tych zawodach na podium czy coś podobnego. Będę jednak o to walczyć i marzę, aby tego dokonać. Przy okazji zapraszam na stadion kibiców - wasze wsparcie dopingiem z pewnością mi pomoże - zakończył nasz rozmówca.

Komentarze (0)