Jacek Gajewski: Nie wiem co się stało

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielę w meczu na szczycie Speedway Ekstraligi toruński Unibax przegrał na własnym torze z Włókniarzem Częstochowa. Kibiców w mieście Kopernika najbardziej zabolał jednak rozmiar i styl porażki, bowiem Anioły uległy aż 25 punktami.

- Tak naprawdę to nie wiemy co się stało - przyznał Jacek Gajewski, menadżer toruńskiej drużyny w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Zawodnicy również do końca nie potrafią wytłumaczyć przyczyn tak słabej jazdy. Myślę, że było to połączenie naszego słabszego dnia i wyśmienitej jazdy żużlowców z Częstochowy.

Kibice spekulują, że przyczyną tak słabego występu był tor, który bardziej odpowiadał gościom. - Żadne takie uwagi od naszych zawodników do mnie nie dotarły - powiedział Gajewski. - Ale i takie wytłumaczenia nie miałyby sensu. Ci zawodnicy są bardzo doświadczeni i w Toruniu jeżdżą od wielu lat. Tor nie powinien sprawiać im problemów. Ale muszę przyznać, że zastanawiające jest, że najlepszym zawodnikiem był Hans Andersen, który dotychczas na torze w Toruniu, delikatnie mówiąc, nie błyszczał, a żużlowcy, którzy robi po kilkanaście punktów teraz mieli po kilka - dodał.

Mimo tak sromotnej porażki, w następnym meczu w składzie Unibaxu raczej nie zajdą żadne zmiany. - Bo i nie ma na kogo zmieniać - przyznał Gajewski. - Jest oczywiście Karol Ząbik, który wystąpił w meczu w Tarnowie, ale też nie zachwycił. Na pewno wkłada wiele pracy, żeby wrócić do ubiegłorocznej formy, ale jeszcze mu się to nie udaje - zakończył menadżer Unibaxu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)