- Nie ma to najmniejszych szans powodzenia. Żużel to nie piłka nożna, koszykówka czy siatkówka, w których drużyny grają w stałych składach. W żużlu na przykład Greg Hancock jednego dnia startuje w meczu ligi polskiej i reprezentuje Falubaz, a drugiego w Szwecji w barwach Piraterny Motala. Jak ma dojść do konfrontacji tych dwóch drużyn? Obie są mistrzami swoich krajów. Według mnie jest to niedorzeczny pomysł - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marek Cieślak.
Według selekcjonera reprezentacji Polski "żużlowa Liga Mistrzów" natknęłaby się również na problem braku wolnych terminów. - Kiedy mielibyśmy rozgrywać te mecze? Mamy bardzo dużo imprez. Grand Prix i mistrzostw świata juniorów coraz więcej. Może więc w nocy albo nad rankiem rozgrywać te zawody? W najważniejszych imprezach świata jeżdżą cały czas praktycznie ci sami zawodnicy. Czy oni chcą do końca wyeksploatować tych biednych chłopaków? Łatwo wydaje się komendy i organizuje zawody. Ktoś musi jednak na nie jeździć i ponosić koszty tego wszystkiego. Być może ludzie we władzach nie zdają sobie sprawy z tego, że ci zawodnicy to nie są maszyny, które nie potrzebują odpoczynku ani regeneracji. To są ludzie i dokładanie im kolejnych imprez dlatego, że ktoś tak chce, nie prowadzi według mnie do niczego dobrego - zakończył.
Marek Cieślak nie wierzy w powodzenie pomysłu o utworzeniu żużlowej Ligi Mistrzów