Michał Szczepaniak: Jechałem swoim torem, Łaguta przeszarżował

Nie milkną echa po meczu w Częstochowie, gdzie Włókniarz walczył o utrzymanie ze Startem. Wiele kontrowersji towarzyszy w szczególności decyzji arbitra, który po upadku G. Łaguty w 14. biegu zarządził powtórkę w pełnym składzie.

Przed wyścigami nominowanymi zespół Startu znajdował się na 6-punktowym prowadzeniu (36:42), które premiowało go awansem do ekstraligi. Do 14. biegu stanęli, Grigorij Łaguta i Daniel Nermark (obaj Włókniarz) oraz Scott Nicholls i Michał Szczepaniak. Start zdecydowanie wygrali goście, którzy szybko usadowili się na dwóch pierwszych miejscach. Jednak za ich plecami na odważną szarżę zdecydował się Rosjanin, który zamiast ścinać do krawężnika (co uczynił w powtórce biegu) wybrał trudniejszy manewr i próbował wcisnąć się pomiędzy Szczepaniaka, a ogrodzenie. Ta akcja zakończyła się dla niego niepowodzeniem i zamiast wyprzedzić rywala, zahaczył o dmuchaną bandę i upadł.

Ewentualne wykluczenie najlepszego zawodnika Włókniarza mogło znacznie utrudnić gospodarzom pogoń za Startem, ale arbiter spotkania - Andrzej Terlecki zarządził powtórkę w pełnym składzie, co spotkało się z protestami zespołu z Gniezna.

XIV bieg

- Szczepaniak nie wygrał zdecydowanie startu, ale był trochę przed Łagutą - bronił swojej decyzji dzień po meczu na łamach naszego portalu. - Gnieźnianin najpierw próbował zjechać do startującego z drugiego pola Nermarka. Odbił się od niego, po czym pojechał z Łagutą aż do płotu. Rosjanin, jadąc po zewnętrznej, nie miał innej możliwości niż trzymać gaz. Gdyby zamknął gaz będąc pół metra od bandy, to również by upadł. Stanąłem w obliczu sytuacji, w której mogłem wykluczyć Szczepaniaka albo Łagutę. Zdecydowałem się na rozwiązanie w mojej ocenie najbardziej sprawiedliwe, czyli powtórzenie wyścigu w pełnej obsadzie. W niedzielę na stadionie nie miałem możliwości obejrzenia zapisu wideo tej sytuacji. Dopiero w poniedziałek na SportoweFakty.pl zobaczyłem jeszcze raz tę sytuację. W interpretacji całej tej sytuacji ważne jest to, że Szczepaniak odbił się od Nermarka. Łaguta jechał tylko pół motocykla za zawodnikiem gości. Nie mógł zatem ściąć do wewnętrznej, ani zamknąć gazu, bo i tak zakończyłoby się to upadkiem. W związku z tym nie miał innej możliwości jak kontynuowanie jazdy tuż przy bandzie.

Z uzasadnieniem Terleckiego absolutnie nie zgadza się Szczepaniak, który uważa, że sprawcą przerwania biegu był Łaguta, w związku z czym, to on powinien zostać wykluczony z powtórki: - Wygrałem start, nie oglądałem się na rywali, bo byli za mną. Jechałem optymalnym torem jazdy, żeby wspólnie z Nichollsem dowieźć zwycięstwo do mety. Przypomnę, że podwójna wygrana dawała nam awans do ekstraligi!

Zawodnik Startu zaprzecza, że po wyjściu spod taśmy miał kontakt z Nermarkiem lub Łagutą. - Powtarzam, wygrałem start i jechałem swoim torem jazdy. Cały czas tak samo. Nie oglądałem się za siebie, bo nie było potrzeby. Wiedziałem, że jestem w bezpiecznej odległości od rywali. Nie miałem kontaktu ani z Nermarkiem, ani tym bardziej z Łagutą. Nie wiem dlaczego sędzia zarządził powtórkę w pełnym składzie, a już tym bardziej nie rozumiem za co ja miałbym zostać wykluczony. Na zapisie wideo widać dokładnie, że Łaguta zdecydował się na odważny atak, który zakończył się jego niepowodzeniem. Szkoda, że tak się stało, bo w tym momencie znajdowaliśmy się na podwójnym prowadzeniu!

Komentarze (0)