O tym, że warto pracować z młodzieżą, przekonał się niejeden klub. To właśnie zawodnicy młodzieżowi, dzięki swojemu przywiązaniu do klubu, w którym zdali licencje i zdobywali punkty w okresie juniorskim, stają się ulubieńcami publiczności. Wielu z nich zyskuje miano ikony danego ośrodka żużlowego. Jednak może dojść do sytuacji, w której szkolenie młodzieży, które w opinii wielu fachowców już kuleje, stanie się przysłowiową piętą achillesową polskiego żużla. Nie tylko dlatego, że zmiana barw klubowych staje się w ostatnich latach niemal normą, ale przede wszystkim dlatego, że w ostatnim czasie pojawiła się koncepcja rezygnacji ze startu juniorów na poziomie Ekstraligi. Jak się jednak okazuje, nie wszystkie kluby są za takim rozwiązaniem. - Ostatnie występy naszych młodzieżowców na arenie międzynarodowej pokazują, że może pojawić się pewna luka w szkoleniu juniorów. Mamy w tej chwili kilku juniorów, którzy prezentują naprawdę wysoki poziom, ale z kolei startu młodzieżowców do lat 19 na arenie międzynarodowej nie zaliczymy już do udanych. To są oczywiście zawodnicy, którzy karierę mają jeszcze przed sobą i pracą mogą osiągnąć wiele, ale pewien sygnał alarmowy się pojawił. Mamy w nadchodzącym tygodniu w planie spotkanie zarządu, na którym wypracujemy wspólne stanowisko w zakresie rezygnacji ze startu juniorów. Moim zdaniem nie jest to do końca przemyślana decyzja. Nie rezygnujmy tak szybko ze startu juniorów. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której młodzi zawodnicy i ich opiekunowie, będą zdani sami na siebie, bo klubom z najwyższej półki nie będzie się opłacało szkolić młodzieży - powiedział członek zarządu Unii Leszno – Ireneusz Igielski.
W opinii fachowców są dwie koncepcje pracy z młodzieżą. Jedna z nich zakłada otoczenie juniora przysłowiowym parasolem ochronnym, którym było między innymi zapewnienie startu w spotkaniach ligowych. Druga z kolei mówi, że podobnie jak w przypadku zawodników zagranicznych, powinni oni zostać rzuceni na głęboką wodę. Który z tych modeli praktykowany jest w leszczyńskim klubie? - Staramy się mocno wspierać młodych zawodników. Pojawiło się w ostatnim czasie w naszym klubie wielu dobrych młodych zawodników. Między innymi w ostatnim czasie pojawił się Przemek Pawlicki. Zaliczył najpierw występ w zawodach młodzieżowych, aż wreszcie przyszedł czas na ligę. Wszyscy wiemy, jak ten debiut wyglądał. Musimy jednak pamiętać, że prowadzenie takiego zawodnika to szalenie odpowiedzialna sprawa i należy zrobić wszystko aby aby nie zmarnować takiego talentu. Zdajemy sobie też sprawę jak drogi jest sport żużlowy i dlatego preferujemy pomoc zawodnikom. To model, który w ostatnim czasie sprawdza się w przypadku naszego klubu - zakończył Igielski.