Po awansie do cyklu Piotr Protasiewicza w składzie Stelmet Falubazu znajduje się obecnie trzech uczestników Grand Prix 2012. Amerykaninowi wkrótce wygasa jednak kontrakt ("PePe" i Andreas Jonsson mają kilkuletnie umowy), co czyni do pierwszym kandydatem do odejścia - Jestem przekonany, że powinienem znaleźć nowe miejsce, ale nie ma ich zbyt dużo. Niektórzy mogą być już zwolnieni z kontraktów, jednak ja wciąż czekam na oficjalną decyzję z Zielonej Góry - powiedział Hancock na łamach oficjalnej strony GP. - Dzwoni do mnie wiele polskich klubów, jednak wciąż czekam na oficjalną zgodę z obecnego zespołu. Powiedzieli, że w drużynie będzie mógł startować jedynie jeden zawodnik z Grand Prix, jednak teraz próbują oni zmienić zasady - dodał.
Według nieoficjalnych informacji mocno zainteresowany Amerykaninem jest m.in. klub z Tarnowa. Sam zawodnik przekonuje jednak, że żadne decyzje dotyczące jego przyszłości nie zostały jeszcze podjęte. - To zabawne. Dostaję wiadomości na Twitterze i mnóstwo ludzi mówi o tej sprawie z Zieloną Górą. Piszą, że nie będę teraz w zespole, jednak jestem tutaj zawsze mile widziany. To dla mnie nowość. Mam kontrakt z Falubazem do końca listopada. Z technicznego punktu widzenia nie mogę przed jego upływem prowadzić żadnych rozmów ani podpisywać umów.Klub powiedział, że przepisy mogą być zmienione. Jak długo mamy jednak czekać? - pyta retorycznie żużlowiec.
"Herbie" obawia się, że całe zamieszanie może skończyć się dla niego startami na zapleczu elity, co nie jest dla niego pozytywnym scenariuszem. - Chcę jeździć w najwyższej lidze, a nie w drugiej klasie. Powinieneś być tam, gdzie najlepsi zawodnicy. Niektórzy jednak, w tym być może i ja, będą zmuszeni do jazdy w I lidze, ponieważ w ekstralidze nie będzie dla nich miejsca.
Hancock nie chciałby również opuszczać Zielonej Góry ze względu na świetny kontakt z kibicami. - To będzie straszne, bardzo straszne. Zaczynałem budować znakomite relacje z fanami. Ja nie jestem facetem, który lubi zmieniać kluby. Tak jednak jest teraz.