Jarosław Galewski: Jak ocenisz spotkanie z Lokomotivem Daugavpils?
Daniel Nermark: Myślę, że jako drużyna osiągnęliśmy dobry wynik. Każdy dorzucił cenne punkty. Jeśli chodzi o mnie, to nie było idealnie, ale wierzę, że zdołam ustalić przyczyny i wyciągnąć wnioski przed następnym meczem. Na pewno możemy spoglądać z optymizmem w przyszłość.
W minionym tygodniu, z powodu Drużynowego Pucharu Świata, startowałeś bardzo często. Czy zmęczenie przed meczem z Lokomotivem dawało ci się we znaki?
- Na pewno czuję się trochę przemęczony. Bez wątpienia potrzebuję odrobiony odpoczynku. Muszę także zajrzeć do moich motocykli i oddać je do tunera. To wszystko potrwa jednak kilka dni, a później wrócę do startów w normalnym rytmie.
Jak ocenisz występ reprezentacji Szwecji w DPŚ?
- Myślę, że można być w miarę zadowolonym z wyniku, który osiągnęliśmy jako drużyna. Jeśli chodzi o mnie, to miałem lepsze i gorsze momenty, ale na pewno start w tej imprezie był dla mnie bardzo cennym doświadczeniem. Cieszę się, że mogłem podjąć takie wyzwanie i wierzę, że następnym razem to zaprocentuje i będzie znacznie lepiej.
Byliście najlepsi w barażu. W finale reprezentacja Szwecji jednak zawiodła. Szczególnie słaby był dla was początek decydujących zawodów...
- Ciężko powiedzieć, dlaczego tak się stało. Na pewno jest to po części spowodowane moją jazdą. Nie zdobyłem żadnego punktu, a przecież miałem dwie okazje, żeby to zrobić. Nie wiem, dlaczego to wszystko tak się potoczyło. Być może było to wynikiem nerwów. Jak już jednak powiedziałem, cieszę się z nowego doświadczenia i wierzę, że to wszystko zaprocentuje w przyszłości.
Zawody na torze w Vojens odbywają się bardzo rzadko. Czy przystosowanie się do tej nawierzchni było trudne?
- Z pewnością to trochę dziwny tor. Podczas finału naszym sprzymierzeńcem na pewno nie były opady deszczu. Trochę ciężko było ścigać się na takiej nawierzchni. Na pewno szkoda, że to wszystko tak wyglądało.
Jak wielkie znacznie ma dla ciebie jazda w narodowej reprezentacji?
- Na pewno jest to pewnym sensie powód do dumy. To dla mnie coś nowego, ponieważ nigdy wcześniej nie byłem w składzie szwedzkiej reprezentacji na Drużynowy Puchar Świata. To wielka sprawa i niesamowite doświadczenie.
Czy otrzymałeś jakąś pomoc od szwedzkiej federacji, żeby jak najlepiej przygotować się do startu w DPŚ?
- Nie za bardzo. Musiałem zorganizować sobie wszystko sam.
Zawody o DPŚ trwają cały tydzień. Czy to nie za długo?
- Chyba nie, ale szkoda, że jest tak mało czasu przed startem tych zawodów i zaraz po ich zakończeniu. Na mecz do Ostrowa przyjechałem w niedzielę, a finał Drużynowego Pucharu Świata odbył się w sobotę. Ta sytuacja jest na pewno trochę trudna pod względem mentalnym. Trzeba być jednak na to gotowym.
Zostawmy temat Drużynowego Pucharu Świata i porozmawiajmy o twoim polskim zespole. Drużyna Intaru Lazur Ostrów odrabia straty do liderów...
- Powiem szczerze, że jestem spokojny o nasz zespół. Mamy naprawdę bardzo silną ekipę, w której obecny jest duch drużyny. Wszyscy wokół są zaangażowani w nasze poczynania. Poza tym, dobrze wiemy, czego chcemy. Naszym celem jest awans do play-off i jak najlepsza jazda w tej fazie rozgrywek.
Czy zobaczymy Daniela Nermarka w Bydgoszczy?
- Nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na to pytanie. Z tego, co wiem, będę musiał pojechać w Anglii, ponieważ nakazują mi to zasady. Wszystko jest jednak kwestią dogadania się z federacją. Ja na pewno podporządkuje się pod to, co zostanie mi narzucone.
Na pewno pamiętasz twój start w spotkaniu z Polonią Bydgoszcz na ostrowskim torze. To był prawdziwy show w wykonaniu Daniela Nermarka...
- Nie przesadzajmy. Przecież miałem w tym sezonie kilka świetnych występów, ale na pewno masz rację, że ten był jednym z lepszych.
Nie Chris Harris i nie Lukas Dryml, ale śmiało można powiedzieć, że to Daniel Nermark jest strzałem w dziesiątkę ostrowskich działaczy...
- Na pewno moja jazda wygląda całkiem nieźle. Nie zamierzam jednak popadać w euforię i na czymkolwiek poprzestawać. Na pewno będę dalej ciężko pracował. Muszę cały czas dawać z siebie wszystko. Powody do dumy i satysfakcji będę miał dopiero po zakończeniu sezonu. Wtedy będzie można na spokojnie usiąść i być z siebie dumnym.
Przed tobą start w finale eliminacji do przyszłorocznego Grand Prix. Jak będziesz przygotowywał się do tych zawodów?
- O ile się dobrze orientuję to finał jest na torze w Zielonej Górze. Na pewno będę chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony i zająć miejsce w pierwszej trójce. Tylko te lokaty dają awans do Grand Prix i myślę, że każdy z zawodników pojedzie do Zielonej Góry z myślą o wywalczeniu jednej z tych pozycji. Kiedy te zawody zaczną się przybliżać w czasie, to na pewno rozpocznę poszukiwania odpowiedniego silnika. Z pewnością będę musiał nastawić się także na ten turniej odpowiednio pod względem mentalnym.