Małgorzata Raniszewska uważa, że Polski Związek Motorowy nie pomaga jej w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci ojca. - Od pięćdziesięciu ponad lat jest w nim tak samo. Nie możemy dostać żadnych dokumentów związanych z wypadkiem. Brak jest jakiejkolwiek informacji i próby kontaktu. Żaden list polecony, a było ich kilka, nie doczekał się odpowiedzi. Nie pomaga wysyłanie próśb mailem. Ciągle zero odpowiedzi ze strony PZMot, tak jakbyśmy nie istnieli. To jest jedna sprawa, a druga dotyczy filmu, na którym widać, jak zginął mój ojciec w Austrii na torze - tłumaczy córka tragicznie zmarłego żużlowca.
Dwa lata temu na serwisie YouTube pojawił się krótki film z tragicznym wypadkiem Zbigniewa Raniszewskiego. - Próbujemy przez polską ambasadę w Wiedniu dotrzeć do archiwów austriackiej kroniki filmowej. Wiemy, kto ten film nakręcił. Niestety nie ma nikogo, choć niby się wszystko u nas w kraju zmieniło, kto chciałby nam pomóc. Mam żal, jestem rozgoryczona. To wszystko jest nie fair w stosunku do nas. Nie mam nikogo, z kim można by porozmawiać i po prostu podałby rękę. Zdaję sobie sprawę, że po przeszło 50 latach już nic się nie zmieni, ale chodzi po prostu o całą prawdę - mówi rozgoryczona.
Makabryczny wypadek Zbigniewa Raniszewskiego (wideo)
Małgorzata Raniszewska nie zniechęca się biernością władz polskiego żużla i nadal szuka prawdy i okoliczności tragicznego wypadku swojego ojca. -Trzeba próbować wszystko od nowa. I nadal to robię - powiedziała na koniec.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz