Przedstawiciel klubu, Dariusz Momot przyznał otwarcie, że w kasie brakuje środków na start w przyszłorocznym sezonie. Szansę na udział Rekinów w rozgrywkach określił jako "50 na 50".
- Co dobrego na temat klubu? Nic dobrego... Walczymy z papierami odnośnie licencji. Od trzech lat nikt nie ukrywał, że klub borykał się z problemami. Rozpoczynaliśmy z 1,2 mln, teraz jest 1,5 mln długu. Pracowaliśmy przez te trzy lata ciężko i włożyliśmy w ten klub sporo pracy. Rozmowy z Kompanią Węglową to nasza ostatnia nadzieja, że w Rybniku będzie żużel na poziomie pierwszoligowym. Powiem jednak szczerze, że taka nadzieja jest 50 na 50. W tej chwili na pierwszą ligę w Rybniku nie ma pieniędzy - powiedział Momot na początku spotkania z kibicami.
- Może błędem było to, że w 2008 roku kiedy zostaliśmy wybrani nie ogłosiliśmy upadłości. Mówiło by się później, że Pawlaszczyk z Momotem nie jadą i nie próbują swoich sił. Może trzeba było zrobić krok do tyłu? Może zrobimy go w tym roku… Może w 2012 roku nie będziemy mieli pierwszej ligi... - dodał.
Jaka więc rysuje się przyszłość przed rybnickim zespołem? - RKM Rybnik wystąpił do Polskiego Związku Motorowego o licencję pierwszoligową i ROW sp. z o. o. wystąpił o licencję drugoligową. Spółka ma czystą kartę - zarobiła trochę na turnieju Kompanii Węglowej, zrobiła turniej Pawliczka. RKM ma ponad milion długów wobec zawodników. Jeżeli zawodnicy zgodzą się na uregulowanie należności w dłuższym okresie, to zrobimy wszystko żeby jeździć w pierwszej lidze, ale od razu mówię, że skład nie będzie mocny. Postanowiliśmy, że nie będziemy się bili o zawodników. Na pewno nie odpuścimy pierwszej ligi, ale mamy też wyjście awaryjne - mówił Momot.
Momot odniósł się również do Grzegorza Ślaka i wyjaśnił efekty spotkania z pochodzącym z Rybnika przedsiębiorcą. - Tylko dzięki pieniądzom z Urzędu Miasta i panu prezydentowi Fudalemu żużel przez lata mógł istnieć. Przestańcie wierzyć w iluzje Grzegorza Ślaka i innych gwiazd w Rybniku - kiedy Grzegorz Ślak dostał od nas wszystkie warunki finansowe jakie chciał uzyskać i list motywacyjny od prezydenta Fudalego w sprawie założenia spółki akcyjnej, to na spotkaniu nie przedstawił nic. To jest jego odpowiedź na ten sport. Jeśli będzie chciał zainwestować w rybnicki żużel, to te biura są do jego dyspozycji - powiedział.
Wiceprezes klubu nakreślił sytuację budżetu jaki byłby optymalny do normalnego funkcjonowania zespołu. - Normalny budżet tego klubu do 2,5 mln złotych. Nie potrafimy takiego budżetu zbudować. W Rybniku największy sponsor to jest miasto a apotem są sponsorzy na jakimś tam poziomie przyzwoitości. Elektrownia Rybnik i UTEX dają po 50 tyś złotych na sezon. Umowy są do wglądu - nie ma problemu, można przyjść i zobaczyć. Kiedy ja ostatni raz dostałem jakieś pieniążki z RKM-u? 6 miesięcy temu - mówił.
Podczas spotkania bardzo często przewijało się nazwisko Antonio Lindbacka, który w poprzednim sezonie był liderem RKM-u. - Powiem otwarcie: w chwili obecnej jest 320 tysięcy długu wobec Lindbacka. W tym sezonie zarobił 500 tysięcy - tyle kosztuje lider zespołu - powiedział Momot.