- Wigilia praktycznie co roku odbywa się u babci. Tam ja przyjeżdżam z rodzicami i pozostałą rodziną. Więc głównie to babcia jest organizatorem. Jeśli chodzi o potrawy to właśnie ona wspólnie z moją mamą je przygotowują. Już tydzień przed świętami zaczynają je szykować. Ja wspólnie z bratem jestem odpowiedzialny za choinkę. Drzewko zawsze musi być żywe. Ubieramy je wspólnie, czasami dołączy się mama jak jej coś się nie spodoba, to wtedy poprawia. W kuchni pomagam jedynie wyjadać ciasto. Zazwyczaj pilnuję żeby coś nie wykipiało lub pomagam coś podsmażyć. Ulubionych potraw nie mam. Zjem chętnie wszelkie ciasta i słodycze, ale nie mogą ich teraz jeść za dużo, bo troszkę mi się przytyło. Zjem również pierożki, karpia, skosztuję z pewnością wszystkiego - powiedział w rozmowie z "Tylko Falubaz".
Adam Strzelec przyznał, że zawsze marzył o jednym prezencie, którego jednak nigdy nie znalazł pod choinką. - Jeśli chodzi o prezenty to nie ma żadnych wariactw. Każdy kupi coś, żeby drugiej osobie było miło. Ja do tej pory nie miałem większej okazji do rozdawania, ale w tym roku kupię każdemu po małym upominku. Ja zawsze marzyłem o jednym prezencie i nigdy tego jeszcze nie dostałem. Mówię o samochodziku na zdalne sterowanie. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się przebłagać Mikołaja, a jak nie to sam sobie kupię. Listów do Mikołaja już nie piszę, ale kilka lat temu napisałem. Poprosiłem go o motorynkę. Niestety nie było jej pod choinkę i strasznie byłem zły na Mikołaja. Jeśli chodzi o rozdawanie prezentów, to przebieramy się tylko wtedy gdy jest z nami mały kuzyn. Ktoś gdzieś zobaczył Mikołaja, wszyscy biegną zobaczyć gdzie a on ma radochę. Czasami zrobimy ślady po saniach. Piosenek nie trzeba śpiewać, ale dla najmłodszych zawsze coś szykujemy - przyznał.