- Święta spędzę generalnie jak co roku, choć tym razem będę zarówno u moich rodziców, jak również u rodziny narzeczonej. W ciągu jednego dnia będę więc w dwóch domach. Po kolacji udam się na pasterkę. Myślę więc, że tradycyjnie. Nie będzie jakichś większych nowości. Zakupy prezentów, czyli to najgorsze, już od pewnego czasu mamy za sobą. Do świąt jesteśmy więc przygotowani w stu procentach - mówi Zbigniew Suchecki.
Wychowanek gorzowskiego klubu od gotowania raczej stroni, choć może się pochwalić całkiem sporymi umiejętnościami kulinarnymi. - Mogę upiec ciasto. Piernika albo murzynka, bo są to dwa ciasta, które umiem upiec. Któreś z tych może pojawi się na stole, żeby coś od siebie dać. Natomiast jeśli chodzi o przygotowania kuchenne, to zawsze coś staram się pomóc. Mam tu na myśli na przykład ucieranie maku, czy ubijanie pszenicy na kutię. Jeśli się da, zawsze z chęcią się podłączam, żeby to wszystko miało odpowiedni rytm.
Każdy ma swoją ulubioną wigilijną potrawę oraz taką, za którą niezbyt przepada. - Ulubionych potraw mam dużo (śmiech), ale najbardziej lubię chyba kutię, choć nieczęsto występuje ona na stołach wigilijnych. Ja ją w każdym razie bardzo lubię. Jeśli chodzi o te nielubiane potrawy, to niespecjalnie przepadam za karpiem. Ma za dużo ości.
Jaki prezent pod choinką najbardziej ucieszyłby Zbigniewa Sucheckiego? - Myślę, że to co obecnie najbardziej mnie nurtuje, czyli jakiś dobry kontrakt na przyszły sezon, dzięki któremu mógłbym już spokojnie pełną parą przygotowywać się do nowego sezonu. Myślę, że to byłby najlepszy prezent.