9 
- Czy podoba mi się na balu? Pewnie, że tak. Co prawda był pewien problem ze składem jeśli chodzi o moje przyjście, bo żona nie bardzo lubi takie imprezy. Do godziny 18:00 wydawało się, że będę musiał przyjść z kimś innym, ale udało się jakoś żonę namówić (śmiech). Nie jest fanką takich imprez, ale naprawdę jest fajnie i przyjemnie. Dla mnie najważniejsze jest to, że zostałem wyróżniony przez kapitułę i kibiców. To jest swego rodzaju podsumowanie sezonu 2011 i motywacja na 2012 - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Protasiewicz.
Kapitan Stelmet Falubazu nie ukrywał, że jest zadowolony z wyróżnienia. - Jest to bardzo przyjemne. Nie mogę powiedzieć, by mnie to nie interesowało. To ukoronowanie sezonu, który minął. Miałem przyjemność kilkukrotnie być w takich plebiscytach. Oznacza to więc, że moja praca jest doceniana. Zdecydowanie wolę odbierać medale po zawodach rangi mistrzostw Polski czy świata, ale akurat jesteśmy w okresie, w którym jestem zapraszany i mogę zostać uhonorowany w inny sposób. Bardzo się z tego cieszę, bo jest to motywacja i motor napędowy do przyszłego sezonu. A im więcej lat przybywa, tym o motywację jest trudniej.
Bal mistrzów sportu to również, a może przede wszystkim okazja do wspaniałej zabawy na parkiecie. - Ciężko z tym u mnie, bo nie wiem, czy namówię żonę (śmiech). Ona długo nie chce, ale jak już pójdzie tańczyć, to z kolei ciężko wyciągnąć ją z tego parkietu. Tak samo jest z imprezami. Wszyscy już chcą się pakować, a ona dopiero zaczyna się rozkręcać (śmiech). Mam nadzieję, że rozkręci się tym razem prędzej i ta jej zabawa również szybciej się skończy - żartował zdobywca Drużynowego Pucharu Świata, Drużynowy Mistrz Polski i brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski z sezonu 2011.
na Instagramie 
na Facebooku 
