Silna konkurencja dla Betardu Sparty. Kto wybierze żużel?

W niewielu żużlowych miastach kibice mają problem - gdzie wybrać się w niedzielne popołudnie? Którą z wielu propozycji wybrać? Multum atrakcji, jakie oferuje miasto Wrocław jest jedną z przyczyn, przez które nie pojawiają się tak często na meczach. A w tym roku w stolicy Dolnego Śląska rozegrane zostaną mecze Euro 2012.

Biorąc pod uwagę fakt, że na wrocławskich Maślicach dopiero co oddany został stadion na ponad 40 tysięcy widzów, na którym obecnie gra WKS Śląsk, a wkrótce odbędzie się turniej Euro 2012, sport żużlowy nie jest niestety tak konkurencyjny dla wszystkich sponsorów. Ma tego świadomość Krystyna Kloc. - Trzeba sobie jasno postawić sprawę - ja kocham żużel i zawsze moje serce bije dla tej dyscypliny, ale to nie oznacza że tracę rozum. Żużel w skali światowej jest dyscypliną lokalną, ograniczającą się do kilku krajów Europy, a piłka to produkt globalny - zauważyła włodarz wrocławskiego klubu która jednak nie ma problemów z tym, że w jej mieście rozwija się dynamicznie inny klub sportowy - Śląsk Wrocław, który w tym momencie jest liderem T-Mobile Ekstraklasy, a nowy stadion wypełnia się po brzegi. - Bardzo się cieszę, że we Wrocławiu jest wielki Śląsk i wielka piłka, ale ja swoje miejsce w szyku znam. Wiem, że we Wrocławiu odbędą się mecze Euro 2012 i są inne priorytety. Koncentracja społeczności kreci się wokół piłki nożnej. W związku z tym, wiązanie się z żużlem międzynarodowych korporacji nie jest możliwe. Opieramy się głównie o sponsorów lokalnych, wrocławskich - powiedziała prokurent klubu.

Wrocław w ostatnich latach stał się miastem sportu. Jest coraz więcej dyscyplin sportowych na najwyższym szczeblu, a kolejne również się odbudowują. Nie ma się więc co dziwić, że droga do przyciągnięcia sponsorów do klubu ze Stadionu Olimpijskiego nie jest usłana różami. - Lokalnie sponsorów jest mało, a większość jest przy piłce. Wrocław jest wielkim miastem, w którym poza żużlem i piłką nożna, istnieją też kluby koszykówki, piłki ręcznej, siatkówki, a także grają tu reprezentacje żeńskie i męskie. Jest tego mnóstwo, a sponsorzy mają możliwości promowania się poprzez komunikację z różnymi dyscyplinami - przedstawiła sytuację Kloc, która jednak jest zadowolona z faktu, że mimo sporej konkurencji, również udało jej się zebrać grupę wiernych sponsorów, chcących promować się przez sport żużlowy, bądź też - w niektórych przypadkach - kochających po prostu ten sport i chcących go wspomóc. - My mamy swoich sponsorów, którzy są z nami niezmiennie od wielu lat. Od kilku lat jest tez z nami prywatna firma Betard. Dla mnie jest to ważne, bo pozyskanie prywatnej firmy jest nie lada wyczynem i wielkim sukcesem klubu. Mamy jednak ciągle problemy finansowe i chcielibyśmy mieć więcej sponsorów. W tej sprawie stąpam jednak twardo po ziemi - dodała wyraźnie zadowolona.

Stolica Dolnego Śląska to nie tylko sport. W tym dynamicznie rozwijającym się mieście, do którego co chwila ściągany jest kolejny międzynarodowy koncern, a co weekend odbywa się wiele pozasportowych atrakcji, trzeba walczyć też o kibiców. Trudno bowiem, aby z każdej strony przyciągani reklamami ludzie, zawsze wybierali pójście na stadion, aby obejrzeć ścigających się po owalu rycerzy czarnego toru. Stadion Olimpijski wobec wszystkich przeszkód nie zapełniał się do ostatnich miejsc, jednak w Betard Sparcie prowadzone są działania mające na celu dojście do jak największej liczby mieszkańców. - Naszą komunikację informacyjną z kibicami staramy się podtrzymywać nie tylko poprzez oficjalną stronę internetową, ale i przez media lokalne. Staramy się dotrzeć z informacją do potencjalnych kibiców, ale to nie jest takie łatwe. Społeczeństwo wrocławskie ma ogromną ilość atrakcji weekendowych. Jest tego multum - poza meczami, są też przecież kina, teatry, koncerty, czy imprezy okolicznościowe - wymieniła prokurent wrocławskiego klubu. Ma ona świadomość, że najlepszym typem kibica jest wierny fanatyk, który odlicza dni do najbliższego meczu i jest z klubem na dobre i na złe. Takich ludzi nie ma jednak dużo, a wychowanie sobie wiernego kibica jest procesem żmudnym i nie zawsze dającym rezultaty - Wiadomo, że docelowym klientem jest kibic przywiązany do klubu i przychodzący zawsze, ale o takich jest niezwykle trudno. Część kibiców przychodzi okazjonalnie, inni z ciekawości, ze względu na rodzaj meczu, czy przeciwnika - dodała Krystyna Kloc.

Problemem jest także termin rozgrywania kolejek ligowych. Sezon trwa w najlepsze wtedy, gdy ludzie chcący oderwać się od codziennych obowiązków wyjeżdżają za miasto. W zamian przyjeżdżają turyści, jednak trudno oczekiwać od osób zupełnie niezwiązanych z danym miastem, czy klubem że na punkt wycieczki obiorą Stadion Olimpijski akurat w tym czasie, w którym rozgrywany jest mecz. - Niestety mnóstwo spotkań odbywa się w wakacje, a to jest zła polityka. W mojej ocenie powinno się organizować rozgrywki od kwietnia do początku wakacji, a później we wrześniu i w październiku. Podczas wakacji wielu kibiców wyjeżdża i odczuwamy wtedy mniejszą frekwencję. Nie da się tego zmienić żadnymi działaniami informacyjnymi, czy marketingowymi. Do tego mamy niewyremontowaną bazę i to kolejny powód, przez który jest mniejsza frekwencja. Oby się to zmieniło po Euro 2012 - wyraziła nadzieję Krystyna Kloc.

Prokurent Betardu Sparty bardzo liczy na pomoc włodarzy ligi, którzy wzorem choćby swoich piłkarskich kolegów powinni zrobić wszystko, aby uatrakcyjnić te rozgrywki i aby mecze trzymały w napięciu do samego końca. - Speedway Ekstraliga musi zawalczyć o takie firmy, jak Enea i stworzyć taki produkt, aby był on atrakcyjny marketingowo dla sponsorów wchodzących w żużel. Wtedy będzie można mówić o przychodach klubów ze strony Speedway Ekstraligi. Mowa tu przykładowo o sponsorze ligi. Widowisko musi być na dobrym poziomie, a mecze muszą być wyrównane, to wtedy wartość dyscypliny będzie rosła. Kibice nie lubią meczów do jednej bramki, a napięcia do ostatniego biegu - zakończyła.

Wiadomo, że nie każde miasto ma do zaoferowania tyle, co Wrocław, Gdańsk, Kraków, czy Poznań. Jeśli przeanalizować skład Speedway Ekstraligi w ostatnich latach oraz obsadę T-Mobile Ekstraklasy, żużel i piłka nożna na najwyższym poziomie istniały obok siebie jedynie we Wrocławiu i w Gdańsku. Mimo że te miasta to ogromne aglomeracje, ciężko jest o sponsorów, a także o grupę przywiązanych do klubu kibiców. W mniejszych ośrodkach, gdzie nie ma piłki nożnej na najwyższym poziomie i w roku jest poza żużlem jest niewiele wydarzeń przyciągających w jedno miejsce kilka tysięcy osób łatwiej jest i o oddanego kibica i o wysoką frekwencję. Klasycznym przykładem, jak ciężko w dużej aglomeracji jest zaistnieć żużlowi jest Warszawa, ale i przecież speedwaya poza Rybnikiem nie ma obecnie na Górnym Śląsku, gdzie istnieje kilka klubów piłkarskich. Kibice żużla w Poznaniu, Łodzi, Krakowie i Szczecinie aby zobaczyć Speedway Ekstraligę muszą jechać do innych miast. Miejmy nadzieję, że wspólnymi siłami włodarzy polskiego żużla oraz prezesów klubów, a wreszcie kibiców uda się poprawić konkurencyjność polskiego żużla względem innych dyscyplin - bardzo tego brakuje.

Źródło artykułu: