- Myślę, że system jest optymalny w momencie kiedy tyle klubów ma problemy związane z finansami. Z przykrością patrzy się na sytuacje która dotknęła tak dużą liczbę klubów. Musimy przecież jeszcze pamiętać, że w wielu innych klubach sytuacja wcale nie jest o wiele lepsza. Mam wrażenie, że sytuacja lekko niektórym wymknęła się spod kontroli. Wszystko od dawna wisi na włosku i każdy kolejny rok jest dopychany kolanem, aby tylko przetrwać. Środki w wielu klubach przeznaczone na bieżący rok służą na zamkniecie poprzedniego, aż w końcu to błędne koło się nie zamyka i wszyscy stoją nad przepaścią, gdzie już nie ma ruchu w żadną stronę. Wiele osób odpowiedzialnych za tę sytuację gdzieś się zagubiło. Zarówno osób podpisujących kontrakty bez pokrycia, jak i samych zawodników, którzy kuszeni coraz większymi kontraktami bez opamiętania przyjmują te kartki z obietnicami, a po sezonie okazuje się, że mają problem, by odzyskać zarobione na torze pieniądze. Nie wysilają się nawet, by sprawdzić w jakiej sytuacji jest klub i skąd ma zamiar znaleźć środki na pokrycie kontraktu. Mnie przypomina się sytuacja z tej zimy, kiedy dzwonił do mnie zawodnik z zagranicy z zapytaniem o to, jakie poczynić kroki wobec klubu, by odzyskać pieniądze, ponieważ klub stwierdził, że po prostu nie ma środków, a dzień wcześniej ogłoszono w tym klubie, że podpisano kontrakt na obecny sezon z zawodnikiem startującym w Grand Prix. Ja sam spotkałem się ostatnio z kilkoma takimi sytuacjami i to pokazuje jak właśnie funkcjonuje się w niektórych klubach, nie zamyka się starych spraw, a zaciąga się nowe zobowiązania na zasadzie "jakoś to będzie" - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
W pierwszej lidze będzie w tym roku rywalizowało sześć drużyn, a w drugiej zaledwie pięć. Zdaniem naszego eksperta to wynik nienajlepszego w ostatnich latach zarządzania niektórymi zespołami. - Oczywiście, że jedenaście ekip w dwóch ligach to niezbyt dużo, ale sytuacja jaka powstała spowodowała, że właśnie tyle klubów zostało. Pracowano na to przez ostatnie lata i dzisiaj wszyscy mamy problem - podkreślił.
Zdaniem niektórych lekiem na tę sytuację mogłoby być połączenie pierwszej i drugiej ligi. - Myślę, że dzisiaj takie połączenie wprost byłoby bardzo trudne, bo różnica poziomów między czołowymi drużynami pierwszoligowymi, a zespołami drugiej ligi byłaby zbyt duża i kibice na pewno nie chcieliby oglądać tak jednostronnych pojedynków. Jeśli jednak okaże się, że w najbliższej przyszłości nie będzie więcej klubów stać na wystawienie drużyny w rozgrywkach to myślę, że powinno pomyśleć się o połączeniu obu lig w jedną. Dając pewną perspektywę czasu kluby inaczej kompletowałyby składy, zawodnicy musieliby również podejść do sprawy bardziej racjonalnie. Myślę więc, że i te różnice poziomów nie byłyby tak duże jak ewentualne połączenie lig dzisiaj - zaznaczył Cegielski.
Ekspert portalu SportoweFakty.pl zwrócił uwagę na to, że o ile finanse klubów nie ulegną wyraźnej poprawie, do połączenia lig być może powinno dojść nawet od sezonu 2013. - Nie wiem czy powinno to nastąpić w przyszłym roku. Na pewno powinno dokładnie przyjrzeć się kondycji klubów i faktycznie stwierdzić ile klubów będzie stać na wystawienie drużyn do rozgrywek. Jeśli byłaby to ilość podobna do tej obecnie to myślę, że powinno się zastanowić nad takim pomysłem.
Zmniejszenie liczby zespołów w ligach to efekt problemów niektórych klubów. Ostatnio licencji na starty nie dostała KS Speedway Polonia Piła. - Bardzo przykro patrzeć na sytuację pilskiego klubu. Najbardziej żal pilskich kibiców, którzy bardzo licznie odwiedzali stadion podczas meczów ich drużyny. Mnie jest ciężko oceniać czy słusznie pilski klub nie dostał licencji czy też nie ponieważ nie znam szczegółów sprawy. Jeśli nie otrzymał to znaczy, że instytucja oceniająca miała jakieś argumenty. Fakt jest taki i jest to coś nowego gdyż zazwyczaj działo się tak, że mimo dużych kłopotów w klubach i tak udawało im się te licencje otrzymać. Teraz chyba sytuacja wielu przerosła i rozmiary problemów w klubach są tak duże, że nie można pozwolić sobie na podtrzymywanie takiej sytuacji. Myślę, że ta sytuacja może wnosić jeden pozytywny wniosek, mam nadzieję, że zarówno zawodnicy jak i kluby będą podchodzić troszkę bardziej racjonalnie do spraw finansowych gdyż okazuje się, że każdego może po prostu spotkać los klubów których już po prostu nie ma - zakończył Krzysztof Cegielski.