- Wizualnie pewnie nie widać dużej różnicy, cały czas żyję na wózku, ale wiem, że jestem silniejszy i mam kontrolę w nogach, co pozwala mi, że rzeczy stają się łatwiejsze i oto w tym wszystkim chodzi. Chodzenie może przyjść z czasem i ćwiczeniami, zobaczymy, ale nie możesz wierzyć, że chodzenie jest tak trudne - powiedział były żużlowiec.
Teraz były zawodnik Unii Leszno wrócił do swojego domu i tam będzie kontynuował leczenie. - Pod koniec mojej wizyty w Kalifornii, ćwiczyłem chodzenie. To bardzo działa na umysł i ciało i kontynuuje to w domu. Kylie zrobiła kurs treningu, podczas mojego ostatniego pobytu i może mnie trenować. Chodzi o ciągłe ćwiczenie i obciążanie, tak by system nerwowy się zreorganizował i odzyskał połączenie jak przed kontuzją - poinformował Adams.
Australijczyka prawdopodobnie jeszcze w tym roku czeka zabieg. - Mam dużo różnego sprzętu w plecach, który mam nadzieję zostanie usunięty w tym roku. Mam nadzieję, że to pozwoli mi być bardziej mobilnym. Moim celem jest powrót do Kalifornii - stwierdził były medalista indywidualnych mistrzostw świata.
- Chcę podziękować rodzinie Hagon (Hagon Shocks) oraz Billy’emu i Christinie Hamill i ich rodzinie za pomoc i wsparcie podczas pobytu w Kalifornii. Nie moglibyśmy tego zrobić bez nich. W końcu ogromne podziękowania dla wszystkich kibiców i organizatorów z klubu z Gillman Speedway - zakończył Adams.
Źródło: speedwaygp.com