Po jednej z ostatnich wypowiedzi zawodnika na temat zaległości Rybnickiego Klubu Motorowego głos zabrali jego działacze, którzy wydali oświadczenie. Jego treść znajduje się TUTAJ.
- Dziwi mnie fakt, że nikt nie ma moralnej odwagi podpisać się pod tym oświadczeniem. Kłamstwem jest fakt, iż punkt mój kosztował 5210 zł. Rybniccy działacze jak to mają w nawyku wyliczają, ile zawodnik dostał pieniędzy, natomiast nie patrzą ile są jeszcze winni. Zapewniam, że kwota zaległości jest dużo wyższa niż kwota którą otrzymałem. Zaległości od początku moich startów w barwach Rybnika czyli od 2009 roku tylko się powiększały, działacze podpisywali jednak dokumenty, w których w różny sposób zapewniali spłatę długów. Każdego roku przygotowywałem się do sezonu z częściowej spłaty zadłużenia roku poprzedniego, tak było i w sezonie 2011 - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ronnie Jamroży.
Zawodnik ŻKS Ostrovii podkreśla, że jego zdaniem zachowanie rybnickich działaczy od dawna nie miało wiele wspólnego z profesjonalizmem i polegało głównie na zwodzeniu zawodników. - Odnosząc się do braku licencji, to sytuacja była bardzo dziwna. Cały czas byłem zwodzony prowadzonymi rozmowami z Kompanią Węglową. W momencie otrzymania pisma z propozycją zawarcia ugody, spotkałem się z prezesem Pawlaszczykiem, który nie przedstawił mi żadnego harmonogramu spłaty. Dostałem informację, że tylko ja i dwóch innych zawodników odpowiedziało na owe pismo i pewnie będzie problem z licencją. Powiem szczerze, że dla mnie bardzo zastanawiający jest fakt gdzie została wydana dotacja miejska, którą klub otrzymał jesienią 2011 roku? Na moje pytanie o pieniądze, usłyszałem odpowiedź, że dotacja była i już pieniędzy nie ma. Uważam, że pokryłaby ona część zobowiązań wobec zawodników i nie byłoby problemu z uzyskaniem licencji - kontynuuje żużlowiec.
Jamroży uważa, że z jego strony chęci porozumienia nie brakowało. Zawodnik opowiada, w jaki sposób chciał rozwiązać sprawę zaległości rybnickiego klubu względem jego osoby. - Po nie otrzymaniu pozwolenia na start w rozgrywkach przez stowarzyszenie wraz z przedstawicielami dwóch innych zawodników wystosowaliśmy pismo, w którym zawarta była chęć porozumienia co do spłaty 75 procent zadłużenia wobec zawodników przez okres trzech lat. Chcieliśmy również starać się, aby Rybnik dalej startował w pierwszej lidze. Niestety, pismo nie zostało zaakceptowane przez działaczy. Parokrotnie dążyłem do polubownego rozwiązania sytuacji, jednak brak woli z drugiej strony nie doprowadził do pomyślnego zakończenia sprawy. Uważam, że osoby dorosłe mające odrobinę moralności powinny starać się wywiązać z podpisanych dokumentów - zakończył.