Lew zaryczał dość głośno - wypowiedzi po meczu Azoty Tauron Tarnów - Dospel CKM Włókniarz Częstochowa

Zespół Azotów Tauronu Tarnów pokonał w stosunku 50:40 drużynę Dospel CKM Włókniarz Częstochowa. Goście po niedzielnym spotkaniu nie mają na pewno czego się wstydzić.

Jarosław Dymek (menadżer Dospel CKM Włókniarz Częstochowa): Mecz na pewno mógł podobać się kibicom. Uważam, że lew zaryczał dość głośno. To  spotkanie miało dziwny przebieg, ani jedna, ani druga drużyna nie mogła być do końca pewna, aczkolwiek Unia w pewnym momencie mocno odjechała. Mecz ułożyły pierwsze biegi, poza biegiem młodzieżowym. Nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania, niektórzy mieli problemy z dopasowaniem się do toru, ale zrobili 40 punktów.

Marek Cieślak (trener Azotów Tauron Tarnów): Spodziewałem się trudnego meczu, po  spotkaniu w Lesznie i po wynikach zawodników z Częstochowy w półfinałach Złotego Kasku wiedziałem, że nie będzie łatwo. Nie wszyscy pojechali u nas idealnie. Wygraliśmy 10 punktami, ale przegraliśmy niepotrzebnie kilka biegów. Cieszę się, że Kuba Jamróg stanął na wysokości zadania, wygrał bardzo ważny bieg, gdyby przegrał, to nie wiadomo jakby było dalej. Jechaliśmy dziś ze zmiennym szczęściem, ale myślę, że kibice mieli fajne widowisko.

Grzegorz Zengota (Dospel CKM Włókniarz Częstochowa):  Pokazujemy kły, ale znowu czegoś zabrakło. Byliśmy bliscy sprawienia niespodzianki, jednak w pewnym momencie nie wszystko zagrało tak, jak należy.Gospodarze momentalnie nam odjechali. Wydaje się, że wynik jest dobry, bo byliśmy skazywani na wysoką porażkę. Każdy przypuszczał, że nie zdobędziemy więcej niż 30 punktów. Jestem zadowolony ze swojej postawy, zdobyłem 11 punktów z bonusami, a wcześniej na wyjazdach bardzo opornie szło mi zdobywanie punktów.

Jakub Jamróg (Azoty Tauron Tarnów): Jestem zadowolony, ale wiem, że mogłem zdobyć więcej punktów. Mam duże wymagania w stosunku do samego siebie, ale cieszę się, że nie dałem plamy. Mam nadzieję, że zadomowię się na stałe w składzie. Wiedzieliśmy, że drużyna gości, to nie są chłopaki do bicia. Mimo, że na papierze nie wyglądają imponująco, to potrafią się postawić. Trener przypominał nam o tym przed meczem.

Leon Madsen (Azoty Tauron Tarnów): Dobrze mi się jeździ w parze z Martinem Vaculikiem, można powiedzieć, że potrzebujemy siebie nawzajem. Dużo trenowaliśmy przed meczem, ćwiczyliśmy też jazdę parową. Sezon jest bardzo długi, i zobaczymy, jak będą układać się nasze wyniki w następnych spotkaniach. Na razie wszystko działa dobrze. Wielu stawia nas w roli faworyta, ale dzisiejsze spotkanie pokazało, że ani na chwilę nie możemy stracić czujności, musimy się cały czas pilnować.

Źródło artykułu: