Kluczowy wpływ na wynik niedzielnego spotkania miały biegi 5-7, w których bydgoszczanie wygrali trzykrotnie 5:1. - Każdy zawalił po biegu w początkowej fazie zawodów. Wtedy goście odskoczyli i zrobiła się nerwówka. Patrzę na siebie i na swoje błędy. Brakuje mi wyniku. W biegu, w którym pojechałem jako zastępstwo zawodnika miałem problem ze sprzęgłem na starcie. Trzymałem motor mocno nogami, aby nie wjechać w taśmę. W konsekwencji zostałem zdjęty w następnym biegu. Nicki pojechał za mnie w kolejnym biegu i go wygrał - opisał kapitan Lotosu Wybrzeża Gdańsk. - W Bydgoszczy juniorzy pokazali, że potrafią jechać i to było kluczem do sukcesu. Dobrze pojechał Emil Sajfutdinow - ocenił Tomasz Chrzanowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po jeździe Chrzanowskiego było widać ewidentny brak szybkości. - To prawda, każdy się reguluje pod siebie i przeciwnika. W jednym z moich biegów znacznie odjechał mi Emil Sajfutdinow. Byliśmy kurde słabsi i w pewnym momencie się zgubiliśmy - stwierdził żużlowiec, który przyznał, że nawierzchnia toru różniła się od tej, jaka była podczas meczu z PGE Marmą Rzeszów. - Tor był inny, czasy również się trochę różniły. To jednak nie ma większego znaczenia. To my jechaliśmy u siebie i mieliśmy obowiązek to wykorzystać - przyznał szczerze.
Teraz gdańszczan czeka ważne spotkanie we Wrocławiu. Nie są jednak faworytami w potyczce z Betardem Spartą. - Spróbujemy wykorzystać ten czas maksymalnie, aby odpowiednio przygotować się do kolejnych meczów. W spotkaniu z Polonią zabrakło ostatecznie czterech punktów i to wcale nie było dużo - stwierdził Tomasz Chrzanowski. - Jak się trafi od pierwszego biegu, to człowiek się wszędzie dobrze czuje. W przeciwnym wypadku jest o wiele gorzej - zakończył.
Tomasz Chrzanowski: Byliśmy słabsi
Tomasz Chrzanowski nie spisał się najlepiej w meczu Lotosu Wybrzeża z Polonią Bydgoszcz. Kapitan czerwono-biało-niebieskich przyznał wprost, że gdańszczanie byli w niedzielę słabsi od swoich rywali.