Zawodnik Speedway Wandy ze zmiennym szczęściem radził sobie podczas niedzielnego treningu. Nie ominęły go perypetie sprzętowe. - Na początku jechałem na jednym silniku, potem przełożyliśmy drugi. Koledzy, podejrzewam, jechali na jednym sprzęcie cały czas, a ja zmieniałem, ale trzeba było go sprawdzić, trening jest po to, żeby zmieniać silniki - mówił Marcel Kajzer .
Postawa w treningu punktowanym może zadecydować o składzie Speedway Wandy na najbliższe mecze. - Myślę, że na ostatnim treningu i dzisiaj źle nie jechałem, a co będzie, to będzie. Jeżeli nie będzie mi dane jechać w meczu, to nie wiem, czy nie będę szukał jazdy gdzieś indziej, typu Anglia, bo z czegoś trzeba żyć, a druga liga nie jest dość zarobkowa, a do tego trzeba w niej jechać, a na razie to za bardzo nie jadę. Najgorsze, że po pierwszym treningu gdzie jechałem bardzo dobrze, okazało się, że mój silnik jest popsuty i dlatego też nie zdobywałem punktów i zostałem odsunięty od składu - powiedział wychowanek Kolejarza Rawicz, który pozostaje jednak optymistą. - Teraz już jest w porządku i dbam o to, żeby nic się nie psuło.
Zawodnik zdążył sobie także wyrobić zdanie o jeździe w lidze angielskiej. - Anglia to jest szkoła żużla, gdzie czasem zdobywa się punkty po pół roku jazdy. Przykładem jest Łukasz Sówka, który na początku woził same zera, a w ostatnim meczu jechał dwa razy na dwa punkty z bonusem i prowadził w jednym wyścigu. Potrzeba czasu, żeby się odnaleźć, a nawet jeśli się tych punktów nie robi, to to jest naprawdę mega, mega nauka - zakończył żużlowiec.