- Ciężko podsumować ten występ. Dużym problemem było to, że nie miałem zbytniego doświadczenia z tym gorzowskim torem. W takiej stawce jaką mieliśmy, walcząc o jak najwyższe lokaty, trzeba być przygotowanym najlepiej od samego początku. Znajomość toru o wiele bardziej by mi w tym momencie pomogła. Straciłem punkty w pierwszych biegach na samym dopasowaniu się do nawierzchni. W momencie, kiedy spasowałem się już z torem, te punkty powoli wpadały do mojego dorobku. Wygrałem jeden bieg, później przyjechałem drugi i podciągnąłem trochę konto - podsumował zawodnik.
Z biegu na bieg Stachyrze szło coraz lepiej. W swym trzecim starcie przyjechał pierwszy, zostawiając za sobą chociażby świetnie dysponowanego tego dnia Patryka Dudka. W kolejnym na metę dotarł już jako drugi. Co stało się zaś w biegu ostatnim, kiedy na mecie pojawił się czwarty? - Szkoda właśnie tego ostatniego biegu. Po polaniu toru myślałem, że pójdę szerzej i tam będzie korzystniej. Jednak stanąłem w miejscu, koledzy pojechali po krawężniku i takim sposobem przyjechałem ostatni.
Jak zawodnik ocenił gorzowski tor? - Tor był moim zdaniem dość trudny, do tego mocna obsada turnieju również zrobiła swoje. Uważam, że jest to dobre doświadczenie dla mnie. Nie załamuję rąk w żaden sposób. Przyjechałem tutaj zaprezentować się jak najlepiej. Może mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej. To doświadczenie zapewne będzie budowało jakiś stały fundament - zakończył.