Maciej Simionkowski dla SportoweFakty.pl: Chromik nie miał siły na 14. bieg

Do kuriozalnej sytuacji doszło w czternastym biegu meczu pomiędzy ekipami ROW-u Rybnik i KSM-u Krosno. Zawodnicy gospodarzy Patryk Pawlaszczyk i Bartosz Szymura dali się objechać rywalom, przegrywając 1:5. W efekcie nieporadności rybnickiej pary, gospodarze przegrali wygrany już praktycznie mecz. Kibice zastanawiali się, dlaczego w tym wyścigu nie pojechał lepiej tego dnia dysponowany od Szymury Roman Chromik.

- Prawda jest taka, że w czternastym wyścigu miał jechać Roman Chromik z Patrykiem Pawlaszczykiem. Niestety, Roman przyszedł przed biegami nominowanymi i stwierdził, że nie czuje się na siłach, aby przejechać na pełnym gazie całe cztery okrążenia. Została więc podjęta decyzja, że skoro Roman zgłasza swoją niedyspozycję, w biegu pojedzie Bartosz Szymura - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Maciej Simionkowski.

W czternastym wyścigu doszło do kuriozalnej sytuacji. - Wydarzyło się w nim to, co nie powinno. Patryk Pawlaszczyk wpadł w dziurę, stracił punktowaną pozycję. Bartosz Szymura natomiast z podobnego powodu co Roman Chromik na czwartym okrążeniu zamknął gaz z uwagi na to, że nie czuł się na siłach. Nie miał już po prostu sił by kontynuować jazdę. Po zawodach została oczywiście przeprowadzona z nimi męska rozmowa i zostaną wyciągnięte wnioski. Należy natomiast pamiętać, że jesteśmy dopiero po trzech meczach ligowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla kibiców może to być nieco uwłaczające, że przyjeżdża do nas KSM Krosno i z nim przegrywamy. Trzeba jednak podkreślić, że nie jest już tą samą drużyną, którą była w poprzednich sezonach. To silna ekipa, mają w składzie dobrych zawodników. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwiam naszej porażki. Nie powinna się ona przydarzyć - zaznaczył menedżer ROW-u Rybnik.

Braki kondycyjne Romana Chromika i Bartosza Szymury nie przynoszą im raczej chluby. - Oczywiście, że nie. Roman startował w sobotę w memoriale Łukasza Romanka na bardziej wymagającym torze. Nawierzchnia przygotowana na niedzielny mecz nie była natomiast jakoś specjalnie wymagająca. Tor nie był przyczepny, był twardy. Tym bardziej, że Roman Chromik odjechał tak naprawdę trzy biegi, a nie cztery, bo w jednym ze swoich startów już na pierwszym okrążeniu miał defekt. Jeden bieg można mu więc odjąć. Dla mnie to jest nie do pomyślenia, że zawodnik na kontrakcie zawodowym nie jest odpowiednio przygotowany do sezonu. Z tego ci żużlowcy są zresztą rozliczani. Klub nie organizuje treningów kondycyjnych tym, którzy mają zawodowe kontrakty. Oni we własnym zakresie powinni przygotować się kondycyjnie do sezonu - zakończył Simionkowski.

Przed feralnym dla rybniczan czternastym biegiem ROW prowadził 40:38. Ostatecznie jeźdźcy KSM-u Krosno wygrali na wyjeździe 47:43.

Źródło artykułu: