Robert Noga - Moje Boje: Szanuj sponsora swego (bo możesz nie mieć innego)

W Tarnowie wrze…Bynajmniej nie za sprawą kiepskich wyników cieślakowej armady, tutaj akurat na razie jest ok. Otóż w regionalnym tygodniku ukazała się informacja o planach magistratu przeznaczenia "okrągłej bańki" (czytaj miliona złotych) na rzecz żużlowej spółki.

W redakcyjnym komentarzu kolega dziennikarz nie bardzo sportem się interesujący krytykuje takie zakusy w czambuł pytając, czy miasto nie ma żadnych finansowych potrzeb, długów, inwestycji, nie zamyka się szkół itd., że lekką rączką może podarować pieniądze zawodnikom, głównie najemnym, po to, aby ci za jeden wywalczony na torze punkt mogli inkasować równowartość dwóch niezłych miesięcznych pensji przeciętnego Kowalskiego. Redakcja zaproponowała Czytelnikom internetową dyskusje i zaczęło się…

Ciekawe, że w tym "żużlowym" Tarnowie większość uczestników redakcyjnej dyskusji zdecydowanie sprzeciwia się, aby miasto w jakiejkolwiek formie pompowało kasę w speedway. Niektórzy wskazują, że finansowaniem tego sportu powinny zajmować się firmy, które to obecnie czynią. Interesujące jest jednak to, że w przeszłości tarnowski magistrat bywał krytykowany za zbyt mały wkład w żużel, który jawił się krytykantom jako najlepszy nośnik promocji i dobrego wizerunku miasta. I często padały przykłady innych samorządów, których gospodarze na swój lokalny speedway sypali groszem i nikt wewnętrznie nie cierpiał. Dotykamy otóż interesującego problemu, kto tak naprawdę powinien finansować żużel i w ogóle profesjonalny sport, a kto nie? Samorządom i ich publicznym pieniądzom od tego wara? Ok., ale jak jest z firmami z udziałem skarbu państwa? Mało to tarnowski klub był obsobaczany, że buduje dream team cwaniacko, korzystając z publicznych pieniędzy spółek takich jak Azoty i Tauron? Że tak być nie powinno? Można oczywiście rozumieć frustracje dla przykładu fana łódzkiego Orła, któremu zasoby państwa Skrzydlewskich wystarczyć muszą na przeciętną I-ligową drużynę, a chciałby co dwa tygodnie oglądać u siebie Hancocka, czy Pedersena. Ale być może ten sam kibic w nieodległej od stadionu Orła nowoczesnej hali ściskał też kciuki za bełchatowską Skrę w siatkarskiej Lidze Mistrzów, którą firmuje przecież inny potentat naszego wspólnego skarbu. A ile znaczyłaby polska siatkówka klubowa bez wsparcia firm z udziałem Skarbu Państwa? Nie tylko siatkówka zresztą, bo inne dyscypliny sportu też, ostatnio taki potentat wsparł kadrę olimpijską polskich tyczkarzy. A przypomnę, że nie tak dawno temu pojawiły się zakusy, aby prawnie zakazać firmom z udziałem skarbu państwa przekazywać pieniądze na sport wyczynowy. Jeżeli tak stanowić będzie prawo, trudno, ale póki co czy należy się dziwić, że Azoty z siedzibą w Tarnowie łożą na sport numer jeden w tym mieście? No ale skoro samorządom od zawodowego sportu wara, spółkom z udziałem skarbu państwa w sumie też, jak chcą niektórzy, to pozostają stuprocentowi prywaciarze. Kapitaliści pełną gębą. I liczenie na ich hojność i pasje. Takich ludzi oczywiście w Polsce nie brakuje, pakują niemałe sumy w rozmaite drużyny w rozmaitych sportach. Ot, chociażby Marta Półtorak i jej Marma w Rzeszowie. Ale jak się okazuje tutaj też nie wszystkim dogodzi. Śledząc dyskusje na rozmaitych forach łatwo dostrzec niemało głosów jakoby Marta Półtorak była wręcz zawadą w szczęśliwym rozwoju żużla nad rzeką Wisłok i dlatego winna natychmiast odejść. Niestety dyskutanci nie precyzują, czy sama, czy ze swoimi pieniędzmi. Bo zdaniem byłego kierownika sekcji Jacka Ziółkowskiego, gdyby prezes Półtorak to uczyniła, to rzeszowskich kibiców czekałyby co najwyżej emocje związane z derbowym meczem z… Krosnem w II lidze. Czyli jak się okazuje, prywatny sponsor też nie zawsze cieszy się estymą. To może po prostu zwykły kibic, który przecież kupując bilet jest podobno sponsorem w swej masie największym i najważniejszym? Wolne żarty, nawet pełne trybuny nie "dopną" budżetu. Zresztą o czym mówimy. Mecz ostatniej rundy w Bydgoszczy, z udziałem beniaminka, który fantastycznie rozpoczął sezon i do którego przyjechał jeden z faworytów ligi, słowem "hicior" spędził na trybuny według różnych relacji od 2 do 4 tysięcy kibiców. Zgroza. Puenta? Jest w tytule...

Robert Noga

Źródło artykułu: