Chcę być pewnym filarem drużyny - rozmowa z Grzegorzem Zengotą, zawodnikiem Włókniarza

Grzegorz Zengota wyrasta w Częstochowie na jednego z liderów zespołu. Poza wpadką w meczu z Gorzowem, "Zengi" nie zawodzi oczekiwań klubu. Przed starciem Lwów z Unibaksem Toruń rodowity zielonogórzanin odpowiedział nam na kilka pytań. Uważa on m.in., że nawet bez Grigorija Łaguty biało-zieloni mogą wygrać z silnym Unibaksem.

Mateusz Makuch: Włókniarz jeszcze przed meczem z Gorzowem zakładał, że po wyjeździe do Gdańska będzie miał w tabeli 6 punktów. Tymczasem są tylko 2. Co twoim zdaniem było powodem porażek ze Stalą i Wybrzeżem?

Grzegorz Zengota: Apetyty były bardzo duże z naszej strony, ale wszystko zweryfikował tor. Na pewno jest nam bardzo szkoda, że tak się stało. Chcieliśmy wygrać z Gorzowem i z takim nastawieniem podchodziliśmy do tego pojedynku. Być może jednak myśleliśmy, że lekko nam to przyjdzie. Tymczasem trzeba dawać z siebie maksimum zawsze, aby pojechać na odpowiednim poziomie. Nam wyjątkowo w spotkaniu z Gorzowem nie wychodziło i przegraliśmy je, niestety dość wysoko. Taka porażka nie powinna się nam zdarzyć, szczególnie w Częstochowie, gdzie jeździmy na swoim torze. To my powinniśmy się na nim dobrze czuć, a nie rywale, ale to już historia i nie wracajmy do tego. Myślami musimy już być pozytywnie nastawieni przed kolejnymi zawodami.

A co się stało z kolei w Gdańsku? Ty do siebie pretensji raczej nie masz, bo zdobyłeś 12 punktów w sześciu startach, ale drużyna ponownie wysoko przegrała.

- Na początku wydawało się, że to będzie wyrównany mecz do samego końca. Niestety mój wynik i Griszy Łaguty nie wystarczył, aby to spotkanie wygrać. W tym momencie nasze zdobycze są mało ważne, ponieważ przegraliśmy mecz. Znowu mieliśmy zakusy, aby z Gdańska wrócić z tarczą, jednak po raz kolejny było odwrotnie. Ja już wyciągnąłem wnioski po meczu z Gorzowem i wygląda na to, że wszystko już wróciło do normy. Mam nadzieję, że w niedzielę będę równie skuteczny jak w Gdańsku, a nawet chciałbym, aby było jeszcze lepiej. Na tym się skupiam i myślę tylko o meczu z Toruniem.

Musisz jednak przyznać, że przed wami trudne zadanie, gdyż rywal z wysokiej półki, a Włókniarz dodatkowo osłabiony brakiem kontuzjowanego Grigorija Łaguty.

- Zgadzam się z tym. Nie dość, że mamy pod górkę to jeszcze na dodatek doszła do tego kontuzja Griszy. To nas mocno osłabiło, ale nie ma się co załamywać. Trzeba jechać dalej. Pamiętam, gdy w zeszłym roku, jak jeszcze jeździłem w Zielonej Górze, straciliśmy Grega Hancocka w play-offach. Miało to miejsce w meczu derbowym w Gorzowie. W kolejną niedzielę mieliśmy rewanż i niestety Greg był wyłączony z tego meczu. Wydawało się, że po przegranym dość wysoko meczu w Gorzowie jesteśmy skazani na porażkę i koniec sezonu. A jednak zmotywowani byliśmy na tyle, że potrafiliśmy zwyciężyć i mam nadzieję, że z taka motywacją podejdziemy w niedzielę do meczu z Unibaksem Toruń. Mam również nadzieję, że będziemy mieli spore wsparcie od naszych kibiców, którzy przyjdą tak samo licznie, jak na mecz ze Stalą Gorzów.

W spotkaniu z Unibaksem Toruń obowiązki Janusza Stachyry przejmie Sławomir Drabik. Jak skomentujesz tę decyzję klubu?

- Trudno powiedzieć. Na pewno władze klubu szukają czegoś, co nas tak naprawdę z tego dołka wyciągnie. Osobiście skupiam się sam na sobie i nad tym, aby moje występy były jak najlepsze. Kto będzie trenerem i kto pokieruje drużyną jest zależne od władz klubu. Jeżeli zapadły takie decyzje, to ja je akceptuję i z niecierpliwością czekam na niedzielny mecz.

Grzegorz Zengota ze swoim teamem w rozmowie z Jarosławem Dymkiem i Sławomirem Drabikiem
Grzegorz Zengota ze swoim teamem w rozmowie z Jarosławem Dymkiem i Sławomirem Drabikiem

Jak po tych dwóch porażkach wygląda atmosfera w zespole? Jesteście mocno ze sobą skonsolidowani, naładowani, czy każdy w swoim obozie?

- Atmosfera jest jak najbardziej pozytywna. Staramy się pomagać sobie nawzajem, jak tylko możemy. Mam nadzieję, że przyniesie to efekty w postaci wygranej w niedzielnym meczu z Unibaksem. Klimat jest naprawdę dobry, tylko brakuje punktów drużynowych w naszym wykonaniu. Trzeba jednak pamiętać, że to jest dopiero początek sezonu i nie poznaje się zespołu po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy i wierzę, że każde kolejne spotkanie będzie dla nas lepsze.

W nawiązaniu do tego co powiedziałeś, bodajże w 2010 roku Falubaz Zielona Góra, dla którego ówcześnie jeździłeś, przegrał, o ile mnie pamięć nie myli, około 6, czy 7 pierwszych spotkań z rzędu w lidze. Tymczasem na koniec sezonu zielonogórzanie cieszyli się ze srebrnego medalu.

- Dokładnie tak było. Wtedy nic się nam na początku nie układało, a końcówkę sezonu mieliśmy wyśmienitą. Chciałbym żeby z Włókniarzem było podobnie. Póki co należy się skupić na każdym kolejnym meczu i dać z siebie maksimum możliwości. Jakie będą tego efekty to zobaczymy na koniec sezonu.

W niedzielę pojedziesz z numerem 11 na plecach, czyli wracasz na prowadzącego parę. Twoim partnerem będzie Chris Harris. Jakie to ma dla ciebie znaczenie?

- Myślę, że jednym nieudanym meczem ze Stalą Gorzów nie do końca zasłużyłem sobie na to, żeby wypaść z prowadzącego parę. Owszem, zdobyłem wtedy 2 punkty, ale naprawdę miałem spore problemy tego dnia. Tak jak podkreślałem wcześniej, straciłem najlepszy motocykl, miałem upadek. Po prostu zawody kompletnie mi się nie układały. W Gdańsku byłem bardzo zmotywowany. Chciałem zmazać plamę po nieudanym występie przeciwko gorzowianom. Myślę, że to mi się udało. Cieszę się, że numer prowadzącego parę wrócił do mnie. Będę robił wszystko, żeby już nie zawieść. Chcę równo jechać przez cały sezon i być pewnym filarem drużyny.

Pokusisz się o wytypowanie wyniku niedzielnego meczu?

- Nigdy nie bawię się w typowanie i tym razem będzie podobnie. Jeśli damy z siebie wszystko, pojedziemy na 120 procent naszych możliwości, to jesteśmy w stanie wygrać ten mecz. To, że jedziemy bez Griszy nie oznacza, że już na starcie jesteśmy skazani na porażkę. Uważam, że nawet bez niego możemy wygrać.

"Zengi" jest raczej pewnym punktem zespołu Dospelu Włókniarza Częstochowa
"Zengi" jest raczej pewnym punktem zespołu Dospelu Włókniarza Częstochowa
Źródło artykułu: