Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie (11): Transferowy hit Anno Domini 1958

To był bodaj temat numer jeden polskiego żużla po zakończeniu sezonu 1957. Jeden z najlepszych ówcześnie polskich żużlowców, dwukrotny wtedy mistrz, a także wielokrotny reprezentant kraju Florian Kapała postanowił zmienić klimat i przenieść się z macierzystego Kolejarza Rawicz do rzeszowskiej Stali.

Robert Noga
Robert Noga

W tamtych czasach nie było jednorocznych kontraktów, czy jakichś list transferowych, obowiązującym standardem była niemal sportowa wersja niewolnictwa. Prawie każde przenosiny traktowane były jak kaperownictwo i na ogół niechętnie traktowane przez środowisko. Uprzywilejowane były kluby wojskowe i milicyjne, które pod pozorem służby mogły ściągać do siebie co lepszych zawodników. Korzystała z tego w tamtych latach na przykład gwardyjska bydgoska Polonia. Ale w sumie wówczas ciekawe transfery nie odbywały się zbyt często. A w tym wypadku chodzić miało przecież o gwiazdę pierwszej wielkości, dwukrotnego wówczas mistrza kraju i wielokrotnego reprezentanta Polski! Przenosiny lidera rawickiego zespołu na drugi koniec Polski nie były więc bynajmniej usłane różami, co więcej odbywały się w atmosferze wręcz skandalu! Florian Kapała po rozmowach z rzeszowskimi działaczami jesienią 1957 roku pisze podanie o zwolnienie go z Kolejarza. Ale rawickim działaczom nie w smak pozbywanie się najlepszego od lat zawodnika. "W odpowiedzi na Wasz wniosek w przedmiocie zwolnienia Was z R.K.K.S Rawicz Zarząd Klubu donosi, że zwolnienia udzielić nie może. Równocześnie zawiadamia się, że uchwałą powziętą na zebraniu Zarządu Klubu w dniu 12 lutego 1958 r. została na kolegę nałożona kara dyskwalifikacji na okres 2 lat". Odpowiedź działaczy poraża surowością. Dwuletnia dyskwalifikacja! Robi się z tego niezdrowa sensacja i pożywka dla prasy. Gazety niczym dzisiejsze tabloidy przekrzykują się tytułami i tekstami, szczególnie celują w tym gazety wielkopolskie. "Czy 7 tysięcy złotych i moskwicz zrobią swoje?" -  mogli przeczytać czytelnicy poznańskiego "Kuriera Sportowego". I dalej w podobnym stylu: "Co piszą nasi informatorzy? Że darmowy transport mebli, luksusowe mieszkanie - to zresztą zgodne z przepisami, że pensja 7 tysięcy złotych miesięcznie. Na tym nie koniec, bo jeszcze szczęśliwy Florian Kapała ma otrzymać wymarzonego moskwicza, żeby sobie nóżąt nie utrudził. To byłyby mniej więcej dobra doczesne. Reszta wkracza w krainę marzeń, za wyjątkiem oczywiście studiów technicznych rawiczanina na nowej ziemi obiecanej".

Nie wszyscy oczywiście podzielali takie stanowisko. Oto kolejny przykład, z innej tym razem gazety: "Czołowy nasz zawodnik żużlowy, mistrz Polski Florian Kapała otrzymał ciekawą i dobrą pracę w WSK w Rzeszowie przy produkcji motocykli FIS. W związku z tym przeniósł się do Rzeszowa i postanowił zasilić szeregi miejscowej Stali. Niestety Kolejarz w Rawiczu nie dał mu zwolnienia co w związku z obowiązującą karencją zmusza Kapałę do przerwy w startach". Targi trwają wiele dni i ogniskują opinię publiczną. Wreszcie nadchodzą decyzje. Główna Komisja Żużlowa nie stwierdza działań pozaprawnych i nieetycznych i uchyla zawieszenie zawodnika. Pozostaje obowiązująca wówczas roczna karencja przed rozpoczęciem startów w nowym klubie. Ostatecznie ku radości rzeszowian i jej nowego żużlowca i ten problem udało się pokonać. Niejako podsumowując sprawę, która ogniskowała uwagę kibiców nie tylko żużlowych w całym kraju znany publicysta Władysław Pietrzak pisze: "Niełatwe są sprawy związane z przechodzeniem zawodników z klubu do klubu(...) Jest jeden moment rzadko brany w tych sprawach pod uwagę; zawodnik jako człowiek oceniany nie tylko jako źródło sukcesów, dostarczyciel punktów ligowych, ale właśnie jako człowiek mający rodzinę , muszący myśleć o swojej przyszłości(...) To prawda - tego nie neguje i zawsze będę podkreślał - że wychowanie sportowca wysokiej klasy kosztuje wiele pieniędzy klubowych i wiele wysiłku ofiarnych, oddanych sportowi działaczy. Tak było bez wątpienia i w przypadku Kapały i bezsprzecznie wielką zasługą Kolejarza Rawicz jest to, że dał on naszemu żużlowi zawodnika o klasie europejskiej. Niemniej powstaje pytanie, jak długo musi spłacać zawodnik dług zaciągnięty wobec klubu? Czy wiążą go z klubem więzy podobne nierozerwalnemu małżeństwu. Czy np dziesięć lat wiernej służby w obronie barw klubowych nie jest wystarczającym okresem do rozstania się bez gniewów i uraz? Czy można potępić człowieka, który nie jest już kilkunastoletnim młodzieniaszkiem i w trosce o przyszłość swoją i rodziny decyduje się na podjęcie pracy i da mu zadowolenie i widoki na dalszą metę?" Czy pisane pół wieku temu słowa straciły aktualność?

Po trudnym okresie Kapała może spokojnie pakować walizki i rozpocząć nowy etap swojego życia i żużlowej przygody. Wraz z rodziną stawia się na Podkarpaciu i udziela pierwszych wywiadów miejscowej prasie: "Mam do Kolejarza bardzo wielki żal, bo przecież bardzo dużo dla nich zrobiłem, a oni nie pozwolili mi na poprawienie warunków zawodowych i życiowych. Byłem już zdecydowany kategorycznie skończyć ze sportem żużlowym. Jednak dzięki pomyślnemu załatwieniu sprawy będę dalej startował w Rzeszowie. Z tej zmiany barw klubowych jestem bardzo zadowolony."

Zadowoleni byli oczywiście w Stali, dla której pod wodzą Floriana Kapały nadchodziły "tłuste" lata, okraszone dwoma tytułami drużynowego mistrz kraju oraz kolejnymi dwoma indywidualnych mistrzostw Polski swojego lidera. A Kolejarz? Dwa lata po odejściu lidera, żużel w małym Rawiczu przestał istnieć na prawie cztery dekady. Ale wrócił na sportową mapę Polski i dziś stadion Kolejarza nosi imię Floriana Kapały. Jego dzisiejsi następcy mogą się tylko dziwić ile zachodu bywało dawniej aby móc zmienić barwy klubowe...

Robert Noga

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×