- Przede wszystkim zabrakło cwaniactwa. W drugim starcie wyszedłem spod taśmy jako pierwszy, a dałem się objechać. Wiedziałem, że Patryk Dudek się wyniesie. Chciałem zejść do krawężnika, gdzie była najkorzystniejsza ścieżka. Przez chwilę się zawahałem i już przy "kredzie" minął mnie Piotr Protasiewicz. W późniejszych biegach też byłem szybki, ale nie wykorzystałem tego. Będąc szczerym, nie wykorzystałem potencjału swojego sprzętu - powiedział na łamach oficjalnej strony klubu Tobiasz Musielak.
Po dziewięciu gonitwach dnia w Zielonej Górze zaczął padać deszcz. "Tofik" twierdzi, że intensywne opady nie wpłynęły negatywnie na tor, który był bardzo dobrze przygotowany do niedzielnych zawodów. - Tor w Zielonej Górze był przygotowany wyśmienicie. Może nie do wyprzedzania, ale do żużla na pewno. Nawierzchnia była równa niczym stół. Nawet po opadach deszczu tor był w bardzo dobrym stanie i dlatego zdecydowaliśmy, że będziemy kontynuować zawody. Deszcz, mimo że wyglądał na obfity, za bardzo nie namieszał. Żadnych poważniejszych zmian w ustawieniach motocykla nie trzeba było robić - powiedział na koniec młodszy z braci Musielaków.
Źródło: unia.leszno.pl