11 punktów i cztery bonusy - z takim dorobkiem punktowym mecz z Betard Spartą Wrocław zakończył Mirosław Jabłoński. Dla wychowanka Startu Gniezno był to pierwszy w karierze komplet punktów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wszystkie biegi z udziałem młodszego z braci Jabłońskich kończyły się triumfami Lwów, w tym cztery razy były to zwycięstwa w stosunku 5:1. Przed niedzielnym meczem częstochowianie zajmowali ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie dwoma punktami na koncie. Trzy ostatnie pojedynki Lwów kończyły się wysokimi porażkami tego zespołu.
Starcie z wrocławianami było idealną okazją na przełamanie częstochowian. Rywal do meczu przystąpił osłabiony brakiem Taia Woffindena i Nicolaia Klindta. W szeregach klubu z Dolnego Śląska zadebiutował Tyron Proctor. Na domiar złego już po drugim biegu Betard Sparta Wrocław straciła swojego lidera - Fredrika Lindgrena. Włókniarze w stu procentach wykorzystali osłabienie Spartan i odnieśli wysokie zwycięstwo, dzięki czemu opuścili niechlubne 10. miejsce w tabeli Enea Ekstraligi. - Do szczęścia brakowało tylko rekordu toru. Była trochę presja przed tym meczem. Każdy z nas czuł przed meczem, że to spotkanie musimy wygrać, bo jak nie z Wrocławiem, to z kim? Wygraliśmy dużą liczbą punktów i to nas stawia w korzystnej sytuacji w kontekście meczu rewanżowego we Wrocławiu - powiedział po meczu jeździec Lwów.
Dospel CKM Włókniarz Częstochowa zwyciężył 52:26. Oprócz Jabłońskiego zawody z kompletem punktów zakończył jego kolega z pary - Kenneth Bjerre. Z tak dobrze dysponowanymi zawodnikami drużynę z Częstochowy stać na popsucie krwi faworytom. - Wszyscy pojechaliśmy na bardzo dobrym poziomie. Każdy z nas dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Bardzo dobrze spisał się Hubert Łęgowik. Jeśli wszyscy będziemy tak punktować, jak w meczu z Betard Spartą i wróci po kontuzji nasz lider - Grigorij Łaguta, to bardzo dobrze wróży to na przyszłość - przyznał Jabłoński.
Po raz kolejny pozytywne wrażenie pozostawili po sobie juniorzy częstochowskiego klubu. Mirosław Jabłoński po meczu pokusił się o ocenę poczynań młodzieżowców drużyny ze Świętego Miasta. - Artura Czaję traktuję już jako zawodnika, który ściga się w Ekstralidze na równi z seniorami. Jeśli Hubert wygra z seniorem, to dla żużlowca, który stawia swoje pierwsze kroki, jest to duży wyczyn - ocenił wychowanek klubu z Gniezna.