- To jest żużel. Rzeszów był gospodarzem, dysponował atutem własnego toru, co było widać. Tor nie był łatwy, gdyż miał sporo dziur i ciężko było mijać na trasie. Gdy przegrało się start to wówczas bardzo ciężko było dobrze zapunktować. Nie pojechałem dzisiaj dobrego meczu, bo po prostu zabrakło mi sił. Mam za sobą bardzo trudny tydzień, z wieloma podróżami i meczami. Nie czułem się najlepiej, bowiem jestem bardzo zmęczony. Niekiedy nie mogłem nawet utrzymać motocykla. Miałem bardzo słabe ręce i czułem to na każdej dziurze. Nie sądzę, że mam za dużo startów. Po prostu męczą mnie bardzo dalekie podróże. Przez to mało sypiałem i jestem bardzo zmęczony. Już w sobotę źle się czułem, ale jakoś udało mi się odjechać zawody w Gnieźnie. Dzisiaj było o wiele gorzej. Tak jak mówiłem, czułem na torze, że "puchną" mi ręce. Organizmu nie da się oszukać - jeśli mówi, że jest zmęczony to po prostu potrzebuje odpoczynku. Inaczej się nie da - wyjaśnił Rosjanin, autor 9 punktów.
Poloniści mieli sporo dziur w składzie. Warto nadmienić, że żaden z podopiecznych Roberta Sawiny nie uzyskał w tym meczu wyniku dwucyfrowego. - Trzeba pamiętać, że to jest sport. Raz jeden z nas ma lepszy dzień, innym razem ktoś drugi. Na starcie stają czterej zawodnicy, z których ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. Prosta kolej rzeczy. Widocznie byliśmy słabsi i dlatego przegraliśmy - mówi Emil Sajfutdinow w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Lider bydgoszczan zajmuje, póki co, siódmą lokatę w cyklu Grand Prix, tracąc do pierwszego zawodnika 21 punktów. Jak ocenia swoje dotychczasowe występy? - Nie jest to aż tak duża strata punktowa do czołówki i mam nadzieję, że uda mi się ich dogonić. Jest jeszcze osiem rund, w których trzeba po prostu dobrze pojechać. Na razie jestem zadowolony ze swojej postawy w Grand Prix, choć zawsze może być lepiej. Trzeba mieć też dużo szczęścia, aby mogło być jeszcze lepiej - twierdzi.
W ostatnim czasie sporo mówiło się o regulaminie finansowym, który ma wejść w życie od przyszłego sezonu. W takim przypadku Sajfutdinow zapowiedział, że zrezygnuje ze startów w Polsce. - Jeśli taki regulamin rzeczywiście wejdzie w życie, to ja nie będę jeździł w Polsce. Myślę, że podobnie postąpi większość zawodników. To jest dla mnie chore. Każdy zawodnik pracuje nad sobą, zdobywa punkty, zyskuje pewną renomę i zasługuje na to, żeby zarabiać więcej. Każdy chce być wynagradzany za swoją pracę. A takie równanie ekstraligi z II ligą jest dla mnie bez sensu. Każdy zawodnik może sam starać się zdobywać jak najwięcej punktów, zarówno ci, którzy jeżdżą w Grand Prix, jak i każdy inny. Myślę, że i tak ten regulamin zostanie zmieniony, bo jeśli nie, wówczas większość zawodników zrezygnuje z polskiej ligi. Dla mnie to nieporozumienie - kończy.