Mirosław Jabłoński dla SportoweFakty.pl: Bonus jest jeszcze sprawą otwartą
Dospel Włókniarz Częstochowa uległ w wyjazdowym spotkaniu PGE Marmie Rzeszów 39:50. Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Mirosława Jabłońskiego, który wywalczył w stolicy Podkarpacia 3 punkty.
Mirosław Jabłoński w pierwszych dwóch startach w Rzeszowie spisał się całkiem nieźle, jednak w trzecim biegu zanotował groźnie wyglądający upadek. - Rzeczywiście, do momentu mojego upadku było nie najgorzej. Zmieniłem trochę ustawienia, zrobiłem mocniejszy motocykl. W trzecim starcie podniosło mnie na jedno koło, mocno wyrzuciło z drugiego łuku, nie zdołałem opanować motocykla i na linii toru mojej jazdy stanęła niestety banda. Nie udało się wykierować obok; mocno przekoziołkowałem wraz z motocyklem. Skasowałem w tym biegu cały pierwszy motocykl. W ostatnim swoim staracie użyłem drugiego motocykla, a on nie był już tak szybki jak poprzedni, aczkolwiek trzy punkty to z pewnością nie jest najlepszy rezultat, ale też się z tego cieszę, bo pokazałem, że potrafię jechać i wygrywać z zawodnikami z Rzeszowa. Szkoda, że polegliśmy, ale pokazaliśmy lwi pazur i nie złożyliśmy łatwo broni - mówił po meczu młodszy z braci Jabłońskich. - Z moim zdrowiem jest w miarę dobrze. Naprawdę zdrowo walnąłem o tor, bo wszystko mnie boli. Czuję każdą część ciała. Skutki będą jednak widoczne dopiero nieco później, gdy adrenalina i emocje opadną. Zobaczę, czy może odpuszczę sobie czwartkowe zawody w Szwecji, bo nie wiem jak się będę czuł - dodał.
Rzeszowianie przed meczem rewanżowym zyskali jedenaście punktów zaliczki. Czy wystarczy na obronę punktu bonusowego? - Myślę, że kwestia punktu bonusowego nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Skoro dzisiaj rzeszowianie wygrali taką różnicą, to czemu my nie mielibyśmy wygrać w Częstochowie punktem więcej?! - kończy.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>