Osiem przegranych, żadnego remisu i jedynie dwa zwycięstwa – tak wygląda bilans Betardu Sparty Wrocław po 10 kolejkach Enea Ekstraligi. Wrocławianie pierwszy punkt bonusowy w rundzie rewanżowej mieli w zasięgu ręki. Zabrakło jednak trochę szczęścia, aby na własnym torze pokonać torunian i dorzucić nieco więcej do skromnych czterech punktów, które w tej chwili ma na koncie wrocławska drużyna.
Wrocławianie mają w tym sezonie wyjątkowego pecha. Tylko dwukrotnie wygrali - na własnym torze podopiecznym Piotra Barona udało się pokonać Lotos Wybrzeże Gdańsk i PGE Marmę Rzeszów. Blisko była niespodziewana wygrana z gorzowską Stalą, m.in. dzięki dobrej dyspozycji Patryka Malitowskiego. W 4. kolejce, mimo braku kontuzjowanego Nicolaia Klindta, wrocławska ekipa pokonała gdańszczan. Dwa tygodnie później w składzie Betardu Sparty zabrakło kolejnego kontuzjowanego zawodnika, Taia Woffindena, którego powrót na tor na niedzielne spotkanie ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra wciąż stoi pod znakiem zapytania.
Kontuzje to nie jedyny problem wrocławskiej ekipy. Brak jazdy na własnym torze mocno dał się we znaki wrocławskim juniorom. Patryk Malitowski i Patryk Dolny w dwóch ostatnich spotkaniach z Unibaksem spisywali się zdecydowanie poniżej oczekiwań i to ich punktów z pewnością zabrakło Betardowi Sparcie w starciu z torunianami na własnym torze.
Przed najbliższym, rewanżowym spotkaniem z zielonogórzanami, Betard Sparta wyprzedza w ligowej tabeli jedynie drużynę z Gdańska. - Nie przyglądamy się szczególnie temu, co dzieje się w Gdańsku, śledzimy oczywiście poczynania wszystkich drużyn, ale najbardziej skupiamy się na sobie. Robimy swoje, jedziemy do przodu, a na pewno te osiem spotkań pojedziemy na maksa i po nich będzie można spojrzeć, na którym miejscu w tabeli jesteśmy - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl menedżer Betardu Sparty Wrocław, Piotr Baron.
Choć w drużynie nie zawodzą Sebastian Ułamek i Tomasz Jędrzejak, a pewne punkty przywozi Fredrik Lindgren, w najbliższym spotkaniu wrocławskiej ekipie trudno będzie wywalczyć punkt bonusowy. Pierwsze spotkanie w Zielonej Górze zakończyło się wynikiem 58:32 dla gospodarzy. W 12. kolejce na Stadionie Olimpijskim pojawią się częstochowskie Lwy, które u siebie, w kolejnym pechowym dla wrocławian spotkaniu (relacja TUTAJ) wysoko pokonały Spartan, 52:26. Czy w ciągu najbliższych trzech kolejek z Wrocławia wyjadą więc wszystkie punkty bonusowe? Ostatnia szansa na bonus pojawi się jeszcze w lipcu, kiedy Sparta podejmie bydgoską Polonię. - Trzy najbliższe spotkania u siebie będą ważne, ale to nie znaczy, że nie myślimy o pięciu kolejnych, które są niemniej istotne i na nich też trzeba się skupić. Wszystkie mecze do końca rundy zasadniczej trzeba po prostu dobrze przejechać - zakończył Baron.