Marek Cieślak nie popełnił błędu - rozmowa z Krzysztofem Cegielskim

Krzysztof Cegielski, w przeciwieństwie do Władysława Komarnickiego, nie ma zastrzeżeń do wyboru kadry na tegoroczny DPŚ, który zakończył się porażką reprezentacji Polski.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Jarosław Galewski: Jakie wnioski nasuwają się panu po tegorocznej edycji Drużynowego Pucharu Świata?

Krzysztof Cegielski: Myślę,że warto przeanalizować głównie to, co zostało zmienione przed tegoroczną edycją, czyli głównie zmniejszenie składów drużyn z 5 do 4 zawodników. Na pewno uderzyło to głównie w naszą reprezentację, ale jednocześnie poziom został bardzo wyrównany, a to zawsze sprawia większe emocje. W tym roku było co najmniej 5 drużyn, które mogły zdobyć tytuł, ponieważ każda miała podobną liczbę liderów jak i słabsze punkty w zespole, a o zwycięstwie zadecydowała wyrównana jazda wszystkich zawodników, a akurat swój dzień mieli Duńczycy.

Czy skład wielkiego finału i jego końcowe rozstrzygnięcia były dla pana zaskoczeniem?

- Nie, oprócz tego, że zabrakło naszej reprezentacji w finale. Spodziewałem się, że nie będzie nam łatwo w półfinale w Bydgoszczy, ale wierzyłem, że jeśli nawet ktoś będzie lepszy w Bydgoszczy, to poradzimy sobie w barażu. Poza tym inne rozstrzygnięcia były jednymi z opcji bardzo możliwych może poza tym, że Szwecja pojechała bardzo słabo i to w finale dla mnie było największą niespodzianką.

Osłabiona reprezentacja Polski nie awansowała do finału. Czy mimo wszystko należy to uznać za wstyd, biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy szansę wywalczyć awans na własnym torze?

- Myślę,że inne reprezentacje chcąc z nami zwyciężyć trafiły na idealny moment. Po pierwsze kontuzje kilku naszych czołowych zawodników, a po drugie forma praktycznie naszych wszystkich reprezentantów w tym roku w przeciwieństwie do lat poprzednich jest mało ustabilizowana. I nasz start był takim odzwierciedleniem dotychczasowej formy z tego sezonu. Zarówno w półfinale, jak i w barażu nie byliśmy wyrównaną drużyną i mieliśmy zbyt wiele wpadek. To mogło skończyć się szczęśliwym sukcesem w postaci awansu do finału, ale byłoby to mocno szczęśliwe rozstrzygnięcie, a tego szczęścia tym razem nam zabrakło. A może bardziej po prostu odpowiedniej formy, bo jeśli jest forma to i szczęście bardziej sprzyja.

Czy w reprezentacji Polski czas na zmiany i wprowadzenie do pierwszego składu młodych zawodników jak bracia Pawliccy czy Patryk Dudek?

- Myślę,że zmiany następują co roku. Gdybyśmy przeanalizowali skład sprzed kilku lat, a tegoroczny to przecież był on zmieniony z młodymi zawodnikami jak Janowski czy Buczkowski w składzie. Mówi się głośno o młodej reprezentacji Danii, ale reprezentacja Danii z dwoma młodymi zawodnikami nie powstała poprzez sytuację, kiedy młodsi, słabsi zastąpili starszych, lepszych obecnie zawodników. Zarówno M.J.Jensen jak i M.B.Jensen jeżdżą w tym roku doskonale, lepiej niż ich starsi koledzy i stąd właśnie znaleźli się w składzie na DPŚ. Myślę,że będzie podobnie z naszymi zawodnikami. Tak jak Maciej Janowski wywalczył sobie miejsce w składzie tak i inni młodzi zawodnicy poprzez swoją pracę i rozwój zajmą miejsce starszych, mniej skutecznych kolegów. Ja bym nie przekreślał dziś żadnego nazwiska i pod wpływem emocji przekreślał jakiegokolwiek starszego czy młodszego zawodnika, bo w przyszłym roku będziemy musieli się być może z niektórymi przepraszać. Mamy dosłownie cały rok przed sobą,a w tym czasie może zdarzyć się dosłownie wszystko.

Czy Marek Cieślak popełnił błąd stawiając na takich zawodników jak Grzegorz Walasek?

- Moim zdaniem nie popełnił błędu, ponieważ Grzesiek Walasek miał akurat bardzo dobry czas do DPŚ. Z naszych wszystkich reprezentantów miał akurat najbardziej ustabilizowaną formę z pierwszą średnią w polskiej ENEA Ekstralidze wśród zdrowych zawodników. Bardzo dobrze jeździł w Szwecji, a poza tym jeździł dwa lata w Bydgoszczy. Wyobraża sobie pan reprezentację bez Walaska i brak awansu z Bydgoszczy? Dopiero Marek Cieślak byłby krytykowany. Bardziej należy zadać sobie pytanie dlaczego akurat Grześkowi nie poszło? Na pewno gdzieś został popełniony błąd.

Porażka w tegorocznym DPŚ to jednorazowa wpadka spowodowana kontuzjami czy jednak sygnał ostrzegawczy dla polskiego żużla?

- Myślę,że gdyby w składzie byli Janusz Kołodziej i Jarek Hampel lub skuteczny Patryk Dudek, bylibyśmy w finale i nie byłoby problemu. Jednocześnie jednak warto, a nawet trzeba zastanowić się nad tym, że tym razem się nie udało. Ja nie wiem dlaczego każdy z naszych zawodników miał słabsze chwile podczas tego turnieju, ale na pewno jest to znak, że światowy żużel istnieje bez naszej reprezentacji i już nic się nam nie należy bez walki za same zasługi. Myślę, że obecna sytuacja powinna nauczyć nas podchodzenia do pewnych spraw z większą pokorą niż dotychczas.

Jak powinna wyglądać kadra na DPŚ w przyszłym roku?

- Dziś jest za wcześnie na takie sugestie. Myślę, że powinna być to reprezentacja złożona z najlepszych w danym momencie zawodników, a ja bym kierował się zasadą, że biorę najlepszych,a jeśli mam do wyboru starszego i młodszego w takiej samej formie i możliwościami to zawsze wybrałbym młodszego, który nie tylko może coś osiągnąć dziś, ale każdy taki start jest dla niego szansą na lepsze występ "jutro". Młodszy, ale tylko w takiej sytuacji, bo należy dobrze wyczuć czy ktoś jest już gotowy na takie obciążenie jak start dla reprezentacji Polski w tak wielkim turnieju. Turnieju, który młodemu zawodnikowi może zrobić tyle samo dobrego co też złego. Wierzę, że w kolejnych latach poradzimy sobie, ponieważ mamy w przeciwieństwie do innych krajów wielu zawodników na światowym poziomie, mamy coraz lepszą organizację wokół reprezentacji i też doskonałych sponsorów, więc myślę, że to wszystko złoży się na dobry wynik,. Ten rok niech będzie wypadkiem przy pracy i podziała na nas jak zimny prysznic, lekkie odświeżenie i wzbudzi znowu głód sukcesu.

W ostatnim czasie wiele mówi się o dyspozycji Tomasza Golloba jako najlepszego polskiego żużlowca. Jest pan zmartwiony jego wynikami?

- Oczywiście, że jestem zmartwiony, ale jednocześnie jestem bardzo spokojny, bo to jest nikt inny tylko właśnie Tomasz Gollob. Zawodnik, któremu po prostu można więcej. Po prostu za dotychczasowy całokształt. Żal patrzeć oczywiście, kiedy Tomek Gollob przegrywa w różnym stylu, ale wierzę,ze jest to tylko słabszy okres, podobne Tomek już przecież przechodził kilkukrotnie.

R
egularnie można usłyszeć opinie, że "Gollob się kończy". Zauważa pan w przypadku najlepszego polskiego żużlowca równie pochyłą czy wierzy, że Tomasz Gollob wróci choćby w przyszłym sezonie do walki o tytuł mistrza świata i będzie liderem reprezentacji?

Radziłbym wystrzegać się przed ocenami,że "Gollob się kończy", bo ja znam Tomka od wielu lat i przypominam sobie bardzo różne okresy startów. Mam wrażenie, że Tomek Gollob jest na językach od zawsze i od zawsze pamiętam momenty gdzie mówiło się "Tomek Gollob powoli się kończy, ktoś przejmie jego miejsce". Pamiętam to doskonale, bo zawsze Tomek miał obok siebie takiego zawodnika, który miał zająć jego miejsce i być od niego lepszym i wcale daleko nie muszę szukać. Zawsze ktoś miał i jakoś nigdy nikt na dłuższą metę nie zdołał z nim konkurować, bo na końcu i tak był liderem naszej reprezentacji i osiągał największe sukcesy. Myślę, że w tym względzie niewiele się zmieniło, bo jedynym, który może powoli porównywać się z Tomkiem jest Jarek Hampel, ale Jarek tworzy swoją historię, która niech trwa jeszcze przez wiele lat z podobnym skutkiem.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×