Jarosław Dymek (menedżer Dospel CKM Włókniarza Częstochowa): Wynik jest najlepszym komentarzem do tego spotkania. Brawa należą się każdemu zawodnikowi. Nawet ten, który uzbierał ich najmniej, czyli Hubert Łęgowik zdobył punkty na trasie, więc duże brawa dla niego. Każdy zawodnik bez wyjątku pojechał na plus. Chciałem również podziękować Andrzejowi Puczyńskiemu, który bardzo dobrze przygotował tor na sobotni trening, a po tych intensywnych opadach widziałem spokój w jego oczach i wiedziałem, że damy radę. Nie było obaw, że tor bardzo się zmieni i będziemy mieć z nim problemy.
Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Włókniarz dzisiaj świetnie pojechał. Mam nadzieję, że to Lwy były bardzo mocne, a nie my tacy bardzo słabi. Zwycięstwa nad Nickim Pedersenem to nie jest łatwa sztuka. Jeżeli ja ratuje się Gafurowem, który nie widział się w Ekstralidze, a z różnych powodów nie znalazł sobie klubu i on jest drugim zawodnikiem to coś tu nie gra. W polskim żużlu zawodnicy generalnie patrzą przez pryzmat własnego ja: ja muszę jeździć, ja muszę dostać. Jak dostaną po uszach, to je skulają i chowają. Jest taki, a nie inny skład. Można się tłumaczyć brakiem Bogdanowa czy Jonassona, który lubi się ścigać na takim torze, ale to jest gdybanie.
Rafał Szombierski (Dospel CKM Włókniarz Częstochowa): Mój dobry występ to duża zasługa Artura Sukiennika, który pomógł mi w zakupie dwóch nowych silników od Fleminga. Mogłem jechać w ostatnich meczach i za to również dziękuje. Ponad pół sezonu siedziałem na ławce. Wygrywałem na treningach, ale jeszcze to nie było to. Teraz jestem w 100 procentach przygotowany i mogę jechać.
Hubert Łęgowik (Dospel CKM Włókniarz Częstochowa): W swoim pierwszym wyścigu popełniłem błąd na starcie. Podniosło mi przednie koło, ale odrobiłem na trasie i wyprzedziłem Marcela Szymko. Gdybym wygrał ten start, to z Arturem moglibyśmy przywieźć podwójne zwycięstwo. Przed następnym biegiem poszliśmy w złą stronę z przełożeniami. Dobrze, że był pan Andrzej Puczyński, któremu bardzo dziękuje. Pomogli mi również tata i wujek i dzięki ich pomocy wszystko ogarnęliśmy. Dalej już było wszystko bardzo dobrze i w kolejnym wyścigu stoczyłem zwycięską walkę z Krystianem Pieszczkiem.
Renat Gafurow (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Tor był bardzo dobrze przygotowany. Były tam małe koleiny, ale nie przeszkadzały one w jeździe. Tor nie rozsypywał się i nadawał się do walki. Robiłem wszystko, aby pojechać jak najlepiej. Dostałem szansę od trenera i wskoczyłem do składu. Starałem się jak mogłem, a wyszło tak jak wyszło.