Lwy zrealizowały cel i wygrały z bonusem

W niedzielnym meczu Enea Ekstraligi Dospel CKM Włókniarz Częstochowa łatwo uporał się z Lotosem Wybrzeże Gdańsk. Dzięki zwycięstwu za 3 punkty częstochowianie nadal liczą się w walce o utrzymanie.

Częstochowianie rozgromili osłabionego rywala w stosunku 61:29. Na pochwałę zasłużył każdy z zawodników biało-zielonych, którzy w tym meczu pokazali, że za wcześnie jest na skazywanie ich na walkę o uniknięcie spadku w fazie play-out. - Wynik jest najlepszym komentarzem do tego spotkania. Brawa należą się każdemu zawodnikowi. Nawet ten, który zdobył ich najmniej czyli Hubert Łęgowik zdobył punkty na trasie więc duże brawa dla niego. Każdy zawodnik bez wyjątku pojechał na plus - ocenił postawę zawodników Dospel CKM Włókniarza Częstochowa menedżer tej drużyny Jarosław Dymek.

Gdańszczanie do Częstochowy przyjechali osłabieni brakiem kontuzjowanych Thomasa H. Jonassona i Maksima Bogdanowa. W związku z dziurawym składem gości pojawiła się szansa na odrobienie 18-punktowej straty z pierwszego meczu i zdobycie punktu bonusowego. Ostatecznie Lwy wygrały różnicą aż 32 punktów i wywalczyły 3 punkty, dzięki czemu zwiększyły swoje szanse na bezpośrednie utrzymanie w elicie. - Nie lekceważyliśmy Wybrzeża, bo nikogo nie można lekceważyć. Byliśmy bardzo mocno zdeterminowani do tego, aby zgromadzić na swoim koncie 3 meczowe punkty. Udało nam się i bardzo się z tego cieszymy. Bardzo mi zależy aby w częstochowskim klubie było dobrze, żeby nasi zawodnicy zwyciężali. Jestem chłopakiem, który tu mieszka i całe serce oddałby klubowi. Wiedziałem, że to nie będzie łatwy mecz. Wbrew temu jaki jest wynik to nie był łatwy mecz, bo musieliśmy sobie wywalczyć te punkty na torze - powiedział Jarek Dymek.

Sporo pochwał po meczu można było usłyszeć na temat przygotowania częstochowskiego toru. Mimo dwóch ulew, które przed spotkaniem przeszły nad Częstochową, żużlowcy ścigali się na równym torze, na którym nie zabrakło walki. Sposób przygotowania nawierzchni spodobał się zarówno zawodnikom, jak i kibicom zgromadzonym na trybunach Areny Częstochowa. - Chciałem również podziękować Andrzejowi Puczyńskiemu, który bardzo dobrze przygotował tor na sobotni trening, a także po tych intensywnych opadach widziałem spokój w jego oczach i wiedziałem, że damy radę. Nie było obaw, że tor bardzo się zmieni i będziemy mieć z nim problemy - stwierdził menedżer biało-zielonych.

Częstochowski tor mimo obfitych opadów deszczu nie był w złym stanie
Częstochowski tor mimo obfitych opadów deszczu nie był w złym stanie

To właśnie Andrzej Puczyński był osobą, która miała największy wkład w przygotowanie nawierzchni. Jak przyznał menedżer Lwów był on pewny, że mimo opadów deszczu częstochowianie nie stracą atutu swojego toru. - W tym sezonie były już rzewne płacze dotyczące nawierzchni częstochowskiego toru. Tym razem było inaczej i wszyscy chcieli jechać. Tor był bardzo dobrze przygotowany. "Andzia" to kawał gościa i wielki szacunek dla niego - chwalił przygotowanie toru Dymek.

Na słowa uznania zasługuje również postawa kibiców Włókniarza, którzy mimo opóźnienia spotkania i niezbyt sprzyjającej pogody licznie pojawili się na trybunach. - Dziękuje wszystkim kibicom, którzy w niedzielę oglądali mecz za to że przyszli mimo problemów z jakimi zmaga się drużyna. Kibice w Częstochowie są fantastyczni. Mimo opadów deszczu wytrwali i dopingowali nas w walce o punkt bonusowy - zakończył menedżer częstochowskich Lwów.

Po meczu częstochowscy żużlowcy mogli cieszyć się z punktu bonusowego
Po meczu częstochowscy żużlowcy mogli cieszyć się z punktu bonusowego
Źródło artykułu: